tag:blogger.com,1999:blog-8579755361084734770.post4324490442305736940..comments2023-04-09T14:30:23.704+02:00Comments on Płaszczyzna Immanencji: Kto myśli dialektycznie? (oraz apendyks o seksie)Dziewichttp://www.blogger.com/profile/09993884901399690014noreply@blogger.comBlogger14125tag:blogger.com,1999:blog-8579755361084734770.post-2258654752102886382013-07-15T17:07:20.000+02:002013-07-15T17:07:20.000+02:00Teraz pewien przykładzik działania tego: czytanie ...Teraz pewien przykładzik działania tego: czytanie tekstów filozoficznych. Jest taki zbiór esejów Leszka Kołakowskiego pt. "Pochwała niekonsekwencji". Bierze on tam na warsztat różnych filozofów (np. Spinozę, albo Bergsona) i pokazuje sprzeczności w ich poglądach. Kołakowski pisze w stylu: "Fajny pomysł, ale... to, to i to sprawia, że jest sprzeczny, a przez to nie do utrzymania (ale - tu wchodzi ów element pochwały - to dobrze, że jest sprzeczny, bo...)". Np. Spinoza jest sprzeczny, bo był za demokracją, a z jego monistycznego determinizmu, to jakiś totalitaryzm powinien wyjść (więc dobrze, że był sprzeczny, niekonsekwentny). Deterministyczny monizm jest sprzeczny z demokracją. I to jest dla mnie lektura negatywna. Czymś zupełnie innym są choćby historyczno filozoficzne teksty Deleuze'a. Deleuze bierze na warsztat również Spinozę czy Bergsona, ale nie doszukuje się w ich myśli sprzeczności, lecz stara się pokazać właśnie, że niczego takiego tam nie było, że to myśl jak najbardziej spójna (można by powiedzieć: demokracja wymaga właśnie monizmu, tylko przyjmując monistyczną immanencję możemy uzyskać prawdziwą demokrację). Aby to jednak wykazać Deleuze przeorganizowuje całość, wydobywa pewne elementy (tym samym inne sprowadza na dalszy plan), reinterpretuje pewne idee. To jest właśnie myślenie afirmatywne, twórcze.<br /><br />Siadając do książek Heideggera na czymś już bazuję: na wiedzy potocznej i na zdrowym rozsądku. Na podstawie ich pojęć i ich "logiki" (tzn. struktury myślenia) rozwija się moje rozumienie Heideggera. Jeśli jednak to jest uważna lektura (a nie tylko "przewalenie" książki), to pozostawi ona we mnie swój ślad, doda nowe pojęcia, usunie część starych, przeorganizuje strukturę. I gdy później siadam do Carnapa, to nie dokonuje się tu żadna negacja (o ile - powtórzę się - Heideggera przetrawiłem, a nie przewaliłem), gdyż owego Carnapa rozumiem na podstawie aktualnej, czyli potoczno-heideggerowskiej, struktury myślenia. I Carnap, jeśli się porządnie w niego wczytam, zostawia tam kolejne ślady: coś przeorganizuje, coś doda, coś usunie. A to co powstanie, to - moim zdaniem - nie żadna synteza, ale różna od poprzedniej i od innych maszyna-myślenie.<br /><br />Tak to widzę :)Dziewichttps://www.blogger.com/profile/09993884901399690014noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8579755361084734770.post-87196128584238358842013-07-15T17:06:53.360+02:002013-07-15T17:06:53.360+02:00Najciekawszym wątkiem wydaje mi się tu jednak kwes...Najciekawszym wątkiem wydaje mi się tu jednak kwestia afirmacji i negacji. Najpierw krótko o sformułowaniu, którego użyłeś: odrzucanie negacji. Inaczej można by to ująć jako: negację negacji (i powiedzieć, że ponownie oraz nieświadomie wpadam w sidła dialektyki). Otóż nie jest tak, że odrzucam (neguję) negację, ja raczej czynię ją podrzędną w stosunku do afirmacji. By to wyjaśnić muszę jednak wpierw wytłumaczyć, czemu lepiej wartościuję afirmację.<br /><br />Twój przykład z Heideggerem i Carnapem. Z pewnością, od najmłodszych lat, uczy się nas myśleć w ten sposób: dobry Batman i zły Joker, dobry Polak i zły Niemiec, dobry europejczyk i zły Muzułmanin, teza-antyteza. Uzyskiwanie tożsamości przez negowanie inności. Zapewne po takim, trwającym od najmłodszych lat "treningu" nawet siadając do filozofii myślimy w ten sposób: Heidegger (teza) i Carnap (antyteza) i tak poruszamy się w swoich lekturach. Zapewne myśli/myślało tak również wielu filozofów.<br /><br />Uważam jednak, że nie w ten sposób działa rzeczywistość. A logika różnicy ma być właśnie logiką myślenia o rzeczywistości (logiką "ontologiczną"). Rzeczywistość jest dla mnie przede wszystkim ruchem, zmianą, stawaniem się. Ów mechanizm zmiany można opisać za pomocą pojęcia negacji i takie zagranie najlepiej widać u Hegla. Jednak uważam, że nie jest to trafny opis. Np. przemiany organizmów żywych (tzw. ewolucja) nie polegają na żadnym negowaniu (a późnej negowaniu tej negacji). Człowiek nie jest żadną negacją małpy, czy też syntezą małpy i "unoszącego się nad światem" ducha. Człowiek jest raczej różnicą w stosunku do owej małpy. Wiele składowych mają wspólnych, ale pewnymi też się różnią, a przede wszystkim różnią się organizacją owych składowych. Człowiek lubi się jednak śmiać z małpy, by pokazać, że nią nie jest, że jest czymś zupełnie przeciwnym. Wtedy jednak najlepiej dowodzi swego pochodzenia - spośród zwierząt tylko małpy potrafią się śmiać ;)<br />Zmiana, moim zdaniem, polega na tym, że dana "istność" (u mnie: maszyna) nie przechodzi w swoje przeciwieństwo, ani nie syntezuje się ze swoim przeciwieństwem, ale dodaje do siebie pewne nowe składowe, odrzuca pewne inne składowe, reorganizuje zależność pomiędzy swoimi składowymi, zmienia się też "natężenie" owych składowych (np. jakaś podległa może przejść na pozycję dominującą, inna podległa może niemal zupełnie zaniknąć, za to jakaś dominująca może stać się podległą). To właśnie oznacza dla mnie afirmację.<br /><br />Czemu jednak właśnie "afirmacja" (czyli: "przytakiwanie")? Ponieważ pierwotne jest właśnie "przytakiwanie" czemuś, wybieranie czegoś z pewnej wielości. Zmiana, moim zdaniem, nie polega na odrzuceniu czegoś, zanegowaniu czegoś, osłabieniu go, ale na (samo)potwierdzeniu czegoś, wybraniu czegoś, wzmocnieniu go.<br />Wróćmy tu jeszcze do rzeczy, którą poruszyłem wcześniej: nie odrzucam (neguję) negacji. Afirmując (wybierając, potwierdzając), zarazem neguję (odrzucam) coś innego. Występuje tu negacja, ale jedynie jako konsekwencja afirmacji. Negacja jest wtórna, a afirmacja pierwotna.<br /><br />Jeszcze jeden ważny element: afirmację należy rozumieć jako aktywność, twórczość, działanie "z siebie". Negacja zaś jest działaniem pod wpływem pobudki, reaktywnością. [Zauważ, że to pojęcie negacji, nie jest zanegowanym pojęciem afirmacji: negacją aktywności jest bierność... ja zaś mówię o reaktywności, czyli aktywności, ale innej, różnej.]Dziewichttps://www.blogger.com/profile/09993884901399690014noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8579755361084734770.post-4092009497018104742013-07-15T17:05:50.683+02:002013-07-15T17:05:50.683+02:00Jeśli chodzi o punkty 1 i 2, to chyba nie ma sensu...Jeśli chodzi o punkty 1 i 2, to chyba nie ma sensu się rozwijać w tych sprawach. Jakieś tam blade (swego czasu mocno interesowałem się wschodem, zwłaszcza średniowieczną Japonią) wyobrażenie mam o yin-yang oraz bushido, ale tak naprawdę brak mi rzetelnych, naukowych podstaw do dyskusji. Z resztą: wpis jest o logice różnicy i na niej chciałbym się skupić.<br /><br />Napisałeś, że niewiele wiesz o logice różnicy. Nie wiem, czy ona w ogóle została gdzieś opisana :) Wpis o niej powstał na podstawie własnych przemyśleń, mocno zainspirowanych Foucaultem i Deleuzem. Jednak jakakolwiek informacja wprost pojawia się tylko u Foucaulta w postaci krótkiej (jakieś pół akapitu) sugestii.<br /><br />Co do logiki kultury, ruchów społecznych itd. Jasne. Chociaż chodziło mi o nieco bardziej "fundamentalne" formy logiki. Dla wielu istnieje tylko logika formalna i kropka, nie ma dyskusji ("logika to logika") - i do nich odnosiła się ta uwaga. Natomiast spośród takich logik "fundamentalnych" (określenie to ma odsyłać do ontologii) oprócz klasycznej i różnych jej "nieklasycznych" odmian, może być jeszcze logika dialektyczna, transcendentalna i... logika różnicy, którą właśnie proponuję.Dziewichttps://www.blogger.com/profile/09993884901399690014noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8579755361084734770.post-18884101577559154382013-07-15T02:22:39.618+02:002013-07-15T02:22:39.618+02:00Tekst bardzo mi się podobał, wielkie "propsy&...Tekst bardzo mi się podobał, wielkie "propsy" za niego mówiąc językiem polskiej młodzieży. <br /><br />Kilka uwag:<br /><br />1. Co do yin-yan to jest to dialektyka ale nie taka jak zachodnia, nie zachodzi pomiędzy nimi pełna dysjunkcja. Jak zapewne łatwo zauważyć na czarnym tle jest biała kropka, na białym tle jest czarna kropka. Yin-yan symbilizuje, z tego co mi wiadomo a mogę się mylić dopełnianie się przeciwieństw. W mężczyźnie dominuje pierwiastek aktywności (przyjmuję to dla potrzeb wywodu) lecz jest w nim też element pierwiastka bierności, w kobiecie natomiast dominuje pierwiastek bierności ale jest w niej również część pierwiastka aktywności. Porównywanie tego do Heglowskiej triady dialektycznej jest wnioskowaniem per analogiam, przydatne ale często gęsto okazuje się zawodne, szczególnie w filozofii w której chodzi o precyzyjność w używaniu pojęć (głównie ale nie tylko). <br /><br />2. Co do bushido się nie wypowiem, bo nie wiem... przepraszam.<br /><br />3. Zgoda co do stwierdzenia iż nie ma monopolu na używanie słowa logika. Istnieje sobie logika dialektyczna, logika kultury, KRZ, logika ruchów społecznych. Potraktował bym logikę jako próbę nadania rzeczywistości jakiejś struktury, operowanie kategoriami, katalogowanie. Co do logiki różnicy, nie za wiele o niej wiem ale z twojego tekstu można wyciągnąć tyle, że jest to rodzaj logiki afirmatywnej, nie posługującej się kategorią nicości, anihilacji. Nie rozumiem tylko dlaczego odrzucasz negację, wydaje mi się że nawet w gdy przechodzimy z jednego stanu np. zafascynowania Heideggerem, do drugiego stanu np. zafascynowania Carnapem to afirmując kolejny stan częściowo negujemy poprzedni, dlaczego ? Ponieważ nie mielibyśmy możliwości tego porównać, zestawić ze sobą, przeprowadzić analizy, wszystko zlało by się nam w jedną całość i niczego nie moglibyśmy zrozumieć. Natomiast gdy wracamy z powrotem do Heideggera to mamy za sobą Carnapa i częściowo afirmujemy Carnapa i częściowo Heideggera czytając kolejne dzieła, wyciągamy po trochu z każdego i zaczynamy pisać, chyba, że naszym powołaniem jest żywot historyka i egzegeza "świętych tekstów filozoficznych". Nie mogę sobie wyobrazić stanu absolutnej afirmacji. Obawiał bym się, że groziło by to schizofrenią, która nomen omen również w jakiś sposób ustrukturalizowana jest. <br /><br />Jak mówiłem tekst bardzo mi się podobał i miło by było jakąś dyskusję nawiązać. Gdybyś był chętny, mój mail to: psagrabowski89@gmail.com<br /><br />Pozdrawiam.Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/03569401138966467734noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8579755361084734770.post-83604679485895552972013-05-30T17:58:55.529+02:002013-05-30T17:58:55.529+02:00Mówiłem: nie będę się upierał. To był raczej taki ...Mówiłem: nie będę się upierał. To był raczej taki intuicyjny pomysł. Po prostu trzeba to zbadać i tyle. Np. rozważyć pytanie, czy osobę stojącą najwyżej w hierarchii (cesarza lub shoguna - zależnie od okresu) również obowiązywał kodeks. Poza tym kwestia władzy to tylko jeden z elementów.<br /><br />Co do terminu "estetyka egzystencji". Można używać go szeroko lub wąsko. Ja obstaję raczej przy tej drugiej opcji: estetyka egzystencji wiąże się z zaleceniami Greckich lekarzy, moralistów i filozofów z IV wieku p.n.e. Zalecenia lekarzy, moralistów i filozofów rzymskich oraz helleńskich z I i II wieku n.e., chociaż w wielu miejscach bardzo podobne, wręcz identyczne na pierwszy rzut oka, chociaż bardzo mocno inspirowane greckimi, mają jednak inne cele i tworzą inną "strukturę", którą Foucault nazywa troską o siebie.<br />Oznacza to, że liczy się nie tylko "jak", ale również "po co?" pracujesz nad swoim życiem (bios).<br />Można jednak rozumieć estetykę egzystencji szerzej, jako każdy rodzaj pracy nad swoim życiem, chociaż zarazem: każdy rodzaj pracy skupiający się na walorach estetycznych, mający na celu "uczynić z życia dzieło sztuki".Dziewichttps://www.blogger.com/profile/09993884901399690014noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8579755361084734770.post-67636946675813997272013-05-30T17:07:40.727+02:002013-05-30T17:07:40.727+02:00Co do bushido. Nie zapominaj, że ten kto był panem...Co do bushido. Nie zapominaj, że ten kto był panem, był również samurajem. W bushido zarówno panujesz nad sobą, i nad podwładnymi, jak i jesteś podległym wobec kogoś. Wydaje mi się, że ta struktura jest bardziej złożona, niż to co przytoczyłeś. Może podam przykład z samego "Hagakure". "To,co określa się jako zwycięstwo, to po pierwsze umiejętność poskromienia sojuszników - powiadał Narutomi Hyogo. - Poskromić swoich sojuszników, to poskromić siebie, a poskromić siebie samego to rygorystycznie kontrolować własne ciało. W przeciwnym wypadku bowiem, znajdziemy się w sytuacji człowieka otoczonego dziesięcioma tysiącami sojuszników, z których ani jeden go nie wspomaga. Nie można pokonać wroga, jeśli wcześniej nie umiało się poskromić własnego ciała" (s.77).<br />Podkreślę jeszcze jedno, bo może nie wystarczająco to wyraziłem. Nie uważam, żeby przykład starożytnych Greków i feudalnych samurajów był dokładnie tym samy, ale są to w obydwu przypadkach przykłady estetyki egzystencji. Chyba, że nie wystarczająco zrozumiałem to pojęcie u Foucaulta.ochiochihttps://www.blogger.com/profile/13224339114175955651noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8579755361084734770.post-18977548045129103342013-05-30T13:25:46.590+02:002013-05-30T13:25:46.590+02:00To, że yin i yang nie łączą się z kategoriami dobr...To, że yin i yang nie łączą się z kategoriami dobra i zła, a tym samym nie dochodzi do zwalczania jednego z nich, lecz są uznawane za równie ważne jest istotne. Z drugiej strony operują na przeciwieństwach, polaryzują rzeczywistość. Sam dajesz tego przykłady: aktywne - bierne, nasłonecznione - zacienione. Ponadto yin-yang to również: mężczyzna-kobieta, suche-wilgotne, dzień-noc, itd.<br />Przemiana, o której piszesz, bardzo przypomina heglowską dialektykę, z jej syntezą tego, co sprzeczne. Dialektykę opartą na negacji przecież. Być może yin-yang nie są aż tak skrajną formą, jak te, które nawołują do usunięcia jednego z pierwiastków, ale wciąż - z tego co napisałeś - mieszczą się w logice dialektycznej. Nie są pojęciami różnymi, lecz przeciwstawnymi.<br /><br />Jeśli chodzi o bushido. Nie wiem, co powiedziałby Foucault, ale na tyle ile go rozumiem powiem tak: być może etos samurajski jawi się jako podobny do greckiej estetyki egzystencji. Ale musimy tą "zjawę" odrzucić. Nie możemy niczego z góry zakładać. Trzeba przeprowadzić nie zakładające podobieństwa badania bushido i dopiero wówczas zbadać jego podobieństwa z estetyką egzystencji. Co więcej: badać mamy nie same "empiryczne" zalecenia, ale "strukturę" jaką tworzą.<br />Tak na szybko (ale nie będę się przy nim upierał, jeśli ktoś mi przedstawi dowody na inną tezę) przychodzi mi do głowy taka, istotna różnica: jednym z podstawowych celów praktyk należących do estetyki egzystencji było uzyskanie panowania nad sobą, aby pokazać, że jest się kompetentnym do panowania nad innymi. Natomiast celem bushido byłoby raczej ukazanie siebie jako posłusznego swojemu panu, poprzez pokazanie swojego posłuszeństwa wobec zasad etosu.Dziewichttps://www.blogger.com/profile/09993884901399690014noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8579755361084734770.post-80350806847044818372013-05-30T12:01:47.365+02:002013-05-30T12:01:47.365+02:00Pomyślałem, że uzupełnię i dodam coś do poruszanyc...Pomyślałem, że uzupełnię i dodam coś do poruszanych przez Ciebie kwestii. Jeżeli chodzi o Yin - Yang jako zasadę, sposób myślenia. Z tego co wiem, nie chodzi tutaj o wykluczanie, czy negację, ale dopełnianie. Jedno nie istnieje bez drugiego, a ponad to, zwiększanie się jednego nie powoduje, że drugie odchodzi w nicość, ale zostaje przekształcone, zaabsorbowane, np. ogień (Yang - aktywność) spala drewno (Yin - bierność), absorbuje je i przeistacza w popiół. Nie ma tu negacji, ale przeistoczenie.Bierność i aktywność nie są tutaj traktowane w kategoriach - dobro - zło - lecz jako niezbędne dla współistnienia, będące całością. Swoją drogą, te dwie zasady wywodziły się z dość trywialnej kwestii: yang oznaczało po prostu "południowe zbocze, nasłonecznione", a yin "północne zbocze, zacienione". Miały one duże znaczenie w odniesieniu do taktyki wojskowej starożytnych Chin, można poczytać o tym w traktacie Sun Tzu "Sztuka wojny". <br />Jeżeli chodzi o starożytnych Greków i estetykę egzystencji. W dużej mierze etos samurajski (Bushido - droga wojownika) można traktować jako jej przykład. Ciekawym świadectwem tego jest "Hagakure", zbiór aforyzmów mówiących o tym, co znaczy być samurajem. Można tam znaleźć pewne kwestie, które w dużej mierze pasują do tego, co napisałeś o starożytnych Grekach, a o czym pisał Foucault.ochiochihttps://www.blogger.com/profile/13224339114175955651noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8579755361084734770.post-85107307268330399992013-05-24T00:17:10.155+02:002013-05-24T00:17:10.155+02:00"Chaos zawsze pokonuje porządek, gdyż jest le..."Chaos zawsze pokonuje porządek, gdyż jest lepiej zorganizowany."<br /><br />Terry Pratchett<br /><br />:)Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8579755361084734770.post-46139200251743699682013-05-22T10:51:28.870+02:002013-05-22T10:51:28.870+02:00Ale to nie tak. To nie jest chaos. A przynajmniej ...Ale to nie tak. To nie jest chaos. A przynajmniej nie w tym znaczeniu, jakie podałaś: bezład, brak zasad. Jeśli już mówić o chaosie to w matematycznym sensie: rzeczywistość, całość rzeczywistości nie jest prostym, uporządkowanym binarnie tworem, jak chcieliby ci, którzy myślą dialektycznie. Jest raczek układem o niezwykle dużej wrażliwości na zmiany. Ma swoje zasady, którymi się rządzi ("jakoś" to przecież wszystko działa i nie rozlatuje się), ale najważniejszą z nich jest właśnie owa wrażliwość. I tu można by postawić kropkę.<br />Z uwagi na to co napisałaś można jednak dodać jeszcze, że dopiero tu pojawia się faktyczna możliwość działania, tzn. działania twórczego, a nie jedynie realizującego ten (teza) czy inny (antyteza) schemat. Właśnie ten świat nie jest obojętny, bo trzeba w nim podejmować realne (nie oparte na szantażu) decyzje.<br />Niezwykle dziwna jest dla mnie również twoja opinia o tym, że neguje się tu wysiłek umysłu. Chyba o nikim innym nie można powiedzieć tego, co należy powiedzieć o Foucaulcie: on właśnie próbował ogarnąć rzeczywistość. Ten człowiek spędził chyba 3/4 swojego życia w bibliotekach, czytając najróżniejsze teksty (od wielkich filozofów po ulotki z epoki i wyroki sądowe) i próbował w tym pozornym bezładzie odnaleźć jakieś wspólne elementy - o tym są jego książki. Ale nie dowie się tego, kto do nich nie zajrzy.Dziewichttps://www.blogger.com/profile/09993884901399690014noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8579755361084734770.post-60742032648317804042013-05-22T09:05:01.333+02:002013-05-22T09:05:01.333+02:00Może jeszcze dodam, jak na przykładzie odrzucania ...Może jeszcze dodam, jak na przykładzie odrzucania logiki formalnej można podchodzić do liczb, logika różnicy odrzucając założenia tej pierwszej, co może ' zrobić ' ? Zauważyć, że jest 1 mniejsze od 2, a 10 jeszcze większe niż 1 i 2, a 3 mniejsze od 1 ... .<br />Logika różnicy to regres w rozwoju człowieka, negowanie wysiłku umysłu próbującego ogarnąć rzeczywistość. Koszmar holizmu. <br />Biała flaga cogito.Ewanoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8579755361084734770.post-52196247590316290762013-05-22T08:47:40.029+02:002013-05-22T08:47:40.029+02:00Wiesz, napisałeś bardzo dobry tekst, dotknąłeś chy...Wiesz, napisałeś bardzo dobry tekst, dotknąłeś chyba istoty filozofii postmodernizmu. Uzasadnianie trafności jej założeń jest tak przekonywujące, a w dodatku manipulacja wątkiem osobistym i ciasnym spojrzeniem adwersarzy tak kąśliwa, że zamarłam. Dłuuugiej chwili potrzebowałam, aby się otrząsnąć z argumentów i retoryki.<br />A potem z mojej głowy rozważającej logikę różnicy wychynął ten aforyzm, nie miałam już siły go wyjaśniać. Poczułam tylko jak ta logika, jej mechanizm, podobna jest w mojej wizji do zasady entropii - stanu bez struktur, bezwolność dziania się, gdzie nie ma wyborów, nie ma wolności, gdzie akceptuje się wszystko, a uczestnik - obserwator nawet nie to, że jest neutralny, on jest przerażająco obojętny, bez uczuć, okej dzieje się, zauważa ... i tyle. Ewanoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8579755361084734770.post-8791199186288136012013-05-22T01:35:03.347+02:002013-05-22T01:35:03.347+02:00Przyznam szczerze, że nie rozumiem czego tyczy się...Przyznam szczerze, że nie rozumiem czego tyczy się ten komentarz. Czy chciałaś po prostu podać kolejny przykład myślenia dialektycznego?Dziewichttps://www.blogger.com/profile/09993884901399690014noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8579755361084734770.post-80608164179534387952013-05-21T22:20:32.325+02:002013-05-21T22:20:32.325+02:00Chaos bez trudu pokonuje porządek, podlega tylko j...Chaos bez trudu pokonuje porządek, podlega tylko jednej zasadzie - żadnych zasad. Ewanoreply@blogger.com