Filozofować - filozofować tylko w pełni lata, w ciepłych dniach wiosny, w czasie złotej jesieni. Tylko w dobrym słońcu, rześkim powietrzu i świetnym humorze. Nigdy zimą, smutną jesienią, w deszcz ponury czy w wiosenne przesilenie. Lepiej wtedy poczytać coś lekkiego, spędzić wieczór z przyjaciółmi lub w objęciach kobiety.
Filozofowanie = chandra wręcz deprecha ? :)
OdpowiedzUsuńNie, jak dla mnie zdecydowanie nie. Może na początku, póki się nie wyleczy z pewnych chorób zaszczepionych przez "myślenie" przez pryzmat obowiązujących poglądów (opinia publiczna, zdrowy rozsądek, dominujące światopoglądy). Chociaż może dla pewnego typu nihilistów nie ma ratunku i zawsze będą negatywnie odczuwali filozofię. Dla mnie jest czymś między wyzwaniem i radością. Słonecznym południem ;)
OdpowiedzUsuńTak jak dla starożytnych pierwszych myślicieli nad brzegiem ciepłych mórz ...
OdpowiedzUsuńAle co , zimą blog zamkniesz ? ;)
Nie no, właśnie prędzej zamknę go na lato. Latem się filozofuje = rozmyśla w zdrowym powietrzu. Zimą zaś spisuje się wyniki tych przemyśleń.
OdpowiedzUsuńDla mnie na rozmyślania każda pora dnia i roku dobra.
OdpowiedzUsuńCo innego z czasem na pisanie ( komentarzy :),latem uciekam. :)
A ja myślę, że właśnie nie każda jest dobra - czasem nawiedza ponury nastrój i lepiej wówczas nie przenosić swych negatywnych stanów emocjonalnych na filozofię.
OdpowiedzUsuńA to racja ... brońmy filozofii.
OdpowiedzUsuńTyle, że dla mnie filozofowanie jest odtrutką na indywidualne chandry.:)
Ok, zgoda... Ale tę odtrutkę powinno przyrządzać się w czasie zdrowia, by była na czas choroby, a nie, gdy ta ostatnia już nas zaatakuje ;)
OdpowiedzUsuńProszę o najbardziej skuteczny przepis na odtrutkę , hedonizm byłby niezły ... :)
UsuńCóż , wiesz , sam fakt że ludzie potrafią filozofować mocno podnosi mi poziom serotoniny. Jakość bywa różna , ale sama umiejętność świadczy o duchowości.
Hedonizm jest płytki... i tylko zamaskowuje cierpienia (jak tabletka przeciwbólowa - nie leczy). Dla mnie najlepszą odtrutką zawsze była lektura tekstów Nietzschego. Ale podkreślam: dla mnie.
OdpowiedzUsuńNo cóż , potrafię "odtrutkę" poszerzać. :)
OdpowiedzUsuńTzn.?
UsuńTak jak wyżej napisałam, czytanie tekstów filozoficznych , nawet Nietzschego:), poprawia smak chwil.
OdpowiedzUsuńA sięgnęłaś w końcu do tego Nietzschego? :P
OdpowiedzUsuńTo niebezpieczna lektura , zabiorę w wakacje , w głuszę (bo tam jest prawie jak na bezludnej wyspie), aby czasami mnie nie kusiło uznać się za kogoś lepszego. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie zajrzałaś do książki, a już wiesz do czego Cię będzie kusić... zabawne, nie uważasz? :P
OdpowiedzUsuńNie uważam, mym interlokutorem jest bowiem nietzscheanista :)
OdpowiedzUsuńMożesz być zatem bardzo zaskoczona ;)
UsuńLubię zaskoczoną być ... ;)
OdpowiedzUsuń