niedziela, 29 grudnia 2013

Koncepcja aury immanentnej [3 z 3]

Dzisiaj prezentuję ostatnią część mojego artykułu. Jest ona najbardziej twórcza. O ile pierwsza zawiera wyłącznie omówienie teorii sztuki sformułowanej przez Deleuze'a i Guattariego, druga analizę różnych dzieł sztuki, o tyle ta, chociaż rozpoczyna się prezentacją Benaminowskiej koncepcji aury, auratycznego dzieła sztuki, zawiera przede wszystkim pozytywną wykładnię. Staram się tak przepracować pojęcie aury, by zdawało sprawę z nowej sytuacji, w jakiej znalazła się sztuka. Ponadto umieszczam w nim takie elementy, które - w moim przekonaniu - sugerują kierunek, w jakim powinna podążyć sztuka, o ile chce odpowiadać na wyzwania współczesności, a nie jedynie "kisić się we własnym sosie" (np. w galeriach, do których większość chodzi, bo "wypada"). Ta koncepcja jest rozwinięciem pomysłu, który kiedyś zarysowałem w Szkicu o sztuce. Gdyby ktoś zechciał porównać te dwa teksty odkryje, jak nieprzewidzianymi drogami porusza się myśl, która stara się pozostawać otwarta, a nie z góry rozstrzygać (nawet jeśli jej ton pozostaje cokolwiek wyniosły).

czwartek, 19 grudnia 2013

Koncepcja aury immanentnej [2 z 3]

Zgodnie z obietnicą prezentuję dziś drugą część mojego artykułu. Tym razem, za pomocą wprowadzonych poprzednio pojęć, przeanalizuję kilka dzieł sztuki. Czytelnikom mojego bloga ten temat nie powinien być obcy. Po zakończeniu prac nad artykułem rozwijałem tutaj szczegółowo pewne wątki. Nieco dokładniej omówiłem problem deterytorializacji ciała w dziełach Zdzisława Beksińskiego. Ponadto podjąłem, może nieco ryzykowną, próbę interpretacji viking metalowych płyt zespołu Bathory. Wyjaśniłem również pojęcie "dzieła otwartego" i - na kilku przykładach - starałem się pokazać, że takimi dziełami są (niektóre) gry komputerowe. Poniżej znajdziecie rozważania, które były impulsem dla tamtych wpisów, a ponadto oferują one dodatkowe przykłady. Szczególnie zadowolony jestem z końcówki, poświęconej dwóm grom: American McGee's Alice oraz Planescape: Torment (uwaga na spoilery!).

środa, 11 grudnia 2013

Koncepcja aury immanentnej [1 z 3]

Z wielką przyjemnością chciałbym was poinformować, że opublikowano mój pierwszy artykuł w naukowym, recenzowanym czasopiśmie. Czekałem ponad dwa lata, ale oto jest. Wreszcie mam w swoich łapkach egzemplarz 30 (3/2013) numeru "Estetyki i Krytyki" z moim nazwiskiem w spisie treści. Ponieważ udzieliłem wydawnictwu niewyłącznej zgody mogę tutaj - choć dopiero teraz - przedrukować ów tekst. Powstał on na bazie referatu (o nieco nieadekwatnym tytule) Estetyka i elektronika, wygłoszonego w Krakowie, w czasie konferencji "Kryzys czy przemiana? Postacie końca sztuki w estetyce współczesnej".

Z uwagi na długość mojego tekstu - nieco ponad jeden arkusz wydawniczy - postanowiłem wrzucić go tu w trzech częściach, które pojawią się w odstępie mniej więcej tygodniowym. Nie będę ukrywał, że chcę w ten sposób zyskać również nieco czasu na pozamykanie kilku spraw, dzięki czemu - mam nadzieję - będę mógł powrócić do regularnego blogowania. Chciałbym was ponadto prosić, żebyście wzięli pod uwagę, iż są to moje pierwociny (od których - przypominam - dzielą nas dwa lata) i przez to język jest nieco bardziej toporny, zwłaszcza w pierwszym paragrafie, który dziś publikuję. Gdyby rozważania te wydały się komuś szczególnie niejasne, mogę jedynie zasugerować, by zaczekał tydzień - na część, w której będą omawiane przykłady.

czwartek, 5 grudnia 2013

"Uczynić z życia..." - podejście drugie (wykłady)

Na Uniwersytecie Otwartym UW powoli zbliża się kolejny trymestr. W związku z tym została uruchomiona rekrutacja, a wraz z nią zapisy również na mój kurs o etyce Siebie. Poprzednio zabrakło mi paru osób, do otworzenia zajęć, jednak chętnych było wystarczająco dużo, by uznać, że jest zainteresowanie tym tematem.

Pełen tytuł kursu brzmi: "Uczynić z życia dzieło sztuki" - Michela Foucaulta koncepcja estetyki egzystencji/etyki Siebie, a jego ofertę znajdziecie w tym miejscu. Zajęcia będą odbywały się w czwartki o 17:00, począwszy od 16 stycznia 2014. Nieco więcej pisałem o nich w sierpniu, także nie ma sensu się powtarzać.

Dodam jednak, że na blogu znajduje się próbka tego, o czym będę mówił. Poprzedni wpis, z recenzją "Męskich fantazji" Theweleita, zamieściłem m.in. dlatego, że to nazwisko wciąż niewiele mówi mieszkańcom naszego kraju i jego pojawienie się w 11 punkcie opisu kursu mogło powodować konfuzję. A materiał jest świetny i wbrew pozorom da się z niego wyciągnąć fenomenalne rzeczy w kontekście etyki Siebie. Ponadto, niewiele wcześniej, pojawił się wpis o władzy pastoralnej i posłuszeństwie, który ujawnia nieco z tego, o czym będę mówił w związku z punktem 2. Wreszcie, kto był na konferencji "Antyk i współczesność", miał okazję posłuchać o tych kwestiach, które wiążą się z przejściem pomiędzy I i II blokiem kursu.

Pracuję nad tym wszystkim na bieżąco, do tego są to mało znane w Polsce tematy, także dostaniecie porcję świeżej i naprawdę wartościowej wiedzy. Serdecznie zapraszam! 

wtorek, 3 grudnia 2013

K. Theweleit, "Männerphantasien"

Pod koniec lat '70 ukazało się w Niemczech dzieło! Ach te lata '70... Nasz rynek wydawniczy nie ma do nich szczęścia... Czy wspominałem wam już o "Anty-Edypie"? A tak, wspominałem i jeszcze poniżej wspomnę - i to nie przez złośliwość, o nie... Bowiem pod koniec lat '70 ukazało się w Niemczech dzieło: dwutomowe "Męskie fantazje" (odpowiednio "Kobiety, strumienie, ciała, historia" w 1977 i "Męskie ciała. Pschoanalizując Biały Terror" w 1978), napisane przez Klausa Theweleita.