środa, 26 grudnia 2012

Perspektywizm i genealogia

Dwa tygodnie temu pisałem, że planuję na razie zawiesić używanie kategorii "aktywne" i "reaktywne". Dziś chcę jednak poświęcić im odrobinę uwagi; nie dlatego, że jestem niesłowny, ale po to, by wskazać na pewien istotny - dla perspektywizmu i ontologii opartej na funkcjonowaniu - rys. Z drugiej strony samo zawieszenie owych kategorii jest czynione nie po to, żeby od nich odejść, ale właśnie po to, by do nich powrócić.

czwartek, 20 grudnia 2012

LXI

Nowy eksperymentalizm - być może potrzeba nam pewnej dawki nihilizmu. Zrobić ten jeden krok poza relatywizm. Odrzucić wszelkie wartościowania, wszelkie oceny, nawet te czynione wyłącznie na własny użytek. Stanąć w pustej przestrzeni, gdzie nic nie jest ani dobre, ani złe. A potem uczynić kolejny krok: w empiryzm, czystą dziedzinę doświadczania: oglądać, smakować, przeżywać, próbować. Zaznawać wszystkiego od wewnątrz i we wszystkich kierunkach. Swobodnie eksperymentować, bez żadnych granic. Wszystko po to, by móc znowu oceniać, znowu wartościować, za każdym razem mogąc powiedzieć: "doznałem tego". We wszystkich innych wypadkach: milczeć.

piątek, 14 grudnia 2012

Przybliżenia (4): (Post)strukturalizm (i) Foucault

Jak zwykle niespodziewanie, również dla mnie, pojawia się na Filozofii.TV kolejne z moich historyczno-filozoficznych przybliżeń. Tym razem poświęcone strukturalizmowi, poststrukturalizmowi oraz Michelowi Foucaultowi. Wpis znajdziecie pod tym adresem: Przybliżenia (4): (Post)strukturalizm (i) Foucault. Zachęcam, bardziej niż zwykle, do lektury ze względu na związek tego tekstu z rozwijaną przeze mnie, na tym blogu, koncepcją perspektywizmu. Obie publikacje doskonale zgrały się w czasie.

czwartek, 13 grudnia 2012

Perspektywizm: reaktywacja

Na początku tego roku przedstawiłem na blogu wstępną wizję mojej koncepcji perspektywizmu. Pisałem wówczas o pewnych "formach", "strukturach" (takich jak społeczeństwo, religia, człowiek, dzieło sztuki, aforyzm), które wypełniane są przez pewne siły (które to mogą mieć różne typy, np. afirmarywny-aktywny, albo afirmatywny-reaktywny). Był to, w pewnym sensie, odwrócony arystotelizm: formy były tam bierne (były jakby pustymi naczyniami), a materia - czyli siły - była aktywna (była tym, co wypełnia, a tym samym, co decyduje o "istocie", a raczej: interpretacji "formy"). W ten sposób zamiast szukać jakiejś jednej, idealnej, aczasowej istoty zjawiska (np. etyki, państwa, czy religii), co pozwalałoby nam krytykować niezgodne z tą istotą realizacje zjawiska jako fałszywe, możemy uzasadnić różnorodność (i - na pewnym poziomie - równoprawność) urzeczywistnień danej "formy". Przykładowo: prawdziwą religią (abstrahuję tu od kwestii objawienia) nie jest już chrześcijaństwo, buddyzm, czy kult Dionizosa - wszystkie one są "równie prawdziwymi" (co do "istoty") religiami, tyle, że zamieszkanymi przez siły o innych typach.

czwartek, 6 grudnia 2012

LII

Mydlenie oczu - Feministki mylą się. Nie ma żadnego patriarchatu. Nasza kultura i cywilizacja zniewieściały. Z prawami człowieka, pacyfizmem, brakiem kary śmierci, zakazem honorowych pojedynków, weganizmem i całą tą poprawnością polityczną jesteśmy kobietą - słabą, zgwałconą na wojnie kobietą, która wykorzystała nieobecność mężczyzny, by zbuntować przeciw niemu dziatwę.

[EDIT: chociaż mi samemu ciężko dziś to pojąć, miałem kiedyś szowinistyczne poglądy. Zostawiam powyższy wysryw na dowód, że istnieją lekarstwa na tę chorobę.]