Chciałem poinformować o zmianie terminu mojego wystąpienia. W nocy dostałem maila, od organizatora konferencji, z wiadomością o modyfikacji kolejności wygłaszania referatów w pierwszym dniu konferencji. Zainteresowanych pragnę powiadomić, że moje wystąpienie odbędzie się w poniedziałek 28 października o godzinie 16:25. Przepraszam za tę nagłą zmianę, ale jest ona niezależna ode mnie.
Pfff, nie wyszło z tą 16:25. ;)
OdpowiedzUsuńSkorzystałam z zaproszenia, pozwolę sobie skomentować kilka rzeczy.
1. Dobrze wypadłeś, cieszę się, że poprowadzisz u mnie na wydziale kilka wykładów. Wydawałeś się pewny siebie, spokojny, rzeczowy(na konferencjach różnie jest). Na plus wielki kontakt wzrokowy ze słuchaczami i gestykulacja. Serio, dobrze się ciebie słuchało, mówiłeś klarownie. Wystąpienia publiczne są ważne. (Pan obok mnie był bardzo rozrywkowy i nie szczędził uśmiechów i komentarzy przy poprzedniku, na twoim referacie był poważny, więc chyba in plus).
2. Myślę, że dyskusja pod poprzednim wpisem była w pewien sposób owocna. Owocna pod względem uwzględnienia odbiorcy i zaakcentowania pewnych kwestii. Np. różnicy między pojęciami filozoficznymi a religijnymi. Kilka razy robiłeś dodatkowy komentarz, aby jednoznacznie wybrzmiały ewentualne kontrowersyjne kwestie.
3. Pan od kwestii gramatyczno-lingwistycznych zrobił uwagę, która jego samego wpędziła w kozi róg. To kwestia dla filologa, a nie filozofa. Ale wniosek z tego pozostaje jednak taki, że dobrze by było znać język ojczysty swojego przedmiotu badań(chyba o tym kiedyś rozmawialiśmy).
4. Nie zrozumiałam funkcjonalności przykładu o narkomanach. Tzn. nie widzę związku z tematem, nie pamiętam już czego to się tyczyło.
Ps. Uśmiałam się przy passé. Gdyby co, można używać innego, popularnego ostatnio zamiennika: coś jest démodé. ;))
Ad 1. Dzięki za tę opinię. W ostatniej chwili, gdy już siadłem za stołem, poczułem pewne napięcie, nerwy i nie byłem pewien jak wypadłem. Bałem się, że dużo gorzej, bo pewne rzeczy, które wcześniej ćwiczyłem czasem mnie zawodziły (jak dykcja, czy przywoływanie referatu z pamięci).
UsuńBTW, siedziałaś pod oknem, dobrze zgaduję?
Ad 2. Nie wiem, co powiedzieć ;) Dodam tylko, że zakończenie - o zbawieniu - było przygotowane nieco pod kątem kolegi, który... ostatecznie się nie zjawił :P
Ad 3. Wiem, że powinienem znać francuski, wiem... Cóż... Jeśli chodzi o pana (rozumiem, że chodzi Ci o tego od "self") to jego uwaga była ciekawa, rozumiem, że ważna z perspektywy tego, czym się zajmuje (to heideggerysta i do tego najlepszy w Polsce - moim zdaniem), ale dla mnie trochę nietrafiona. Tzn. uważam, że słowo i filozoficzne pojęcie to dwie różne sprawy i zamiast "Siebie" Foucault mógł równie dobrze pisać "Krowa" - liczy się nie dźwięk/graf, ale to, co się za nim kryje, wiązka sensów, do których odsyła. (Oczywiście trochę teraz przesadzam, samo słowo, sam dobór słowa też jest ważny, ale uważam, że nie aż tak jak to na tej konferencji czasem wypływało. Myślę, że słowo jest tylko jedną ze składowych pojęcia, a nie jego istotą.)
Ad 4. Z narkomanem, a właściwie z osobą zażywającą narkotyki (ogólniej, nie tylko z uzależnioną) chodziło o to, że wcześniej była ona poddawana procedurom normatywno-dyscyplinarnym (nadzór kuratora, przymusowe leczenie, wykluczenie). Czyli procedurom mającym swe korzenie we władzy pastoralnej. Natomiast wraz z neoliberalizmem zaczęto tę jednostkę traktować jak każdego innego obywatela, jako przedsiębiorcę samego siebie i przestano go normalizować i dyscyplinować. A zatem w neoliberalizmie nastąpiło odejście od technik władzy typu pastoralnego. Miał to być przykład tego przejścia - najwyraźniej nie spełnił swojej funkcji :D :D :D Wywalić go z wersji do publikacji?
Ad Ps. Najwyraźniej moje słownictwo też już jest passé/démodé ;)
Ad 1. Wypadłeś naprawdę dobrze. Żadnego napięcia czy stresu nie było widać, a to wielki plus. A już o przywoływanie referatu z pamięci bym się najmniej martwiła. Fajne było to, że zwracałeś się do wszystkich, no i naturalna gestykulacja. To, nad czym ćwiczyłeś, zdaje się, że się opłaciło.
OdpowiedzUsuńTak, siedziałam pod oknem. Wcześniej staliśmy niedaleko siebie na korytarzu. Chyba przy następnej okazji podejdę i się przywitam. ;)
(Btw, ciekawi mnie jaki profesor(?) obok mnie siedział, może kojarzysz. W średnim wieku, z czarną brodą a la Żiżek, o sympatycznym usposobieniu, ale dosyć zwariowany jednak. Można powiedzieć, że albo umilał mi czas, albo przeszkadzał. ;o)
Ad 2. No, nie mnie zgadywać wszelkie odwołania. Ja zwracałam uwagę na te akcenty. ;)
Ad 4. Spełnia funkcję zobrazowania przejścia do neoliberalizmu, jest jasny, klarowny(chyba nie konieczny), ale bardziej mi chodzi o całość referatu, punktem dojścia był Foucault i etyka Siebie. Ja bym skupiła się na tej drugiej części, czyli rozwinęła te praktyki skupiania się na celu. Siłą rzeczy pominąłeś tam kilka rzeczy, nie rozwijałeś. Rozszerzyłabym omówienie kwestii zwrotu na Siebie/nawrócenia się na Siebie, estetyki egzystencji i różnic między religijną metanoją.
No i ten, nie jestem odpowiednią osobą do oceniania, czy wywalić ten przykład z wersji do publikacji. Nie mam do tego zupełnie wiedzy. Szczerze mówiąc, porwałam się na ten wykład z czystych, zawyżonych ambicji intelektualnych. Prawdziwe umiejętności pominę milczeniem. ;)
Ps. Spytałabym z ciekawości o status Żiżka jako filozofa na uniwersytecie. Omawiacie go, czytacie, komentujecie?
Ad 1. Profesora nie kojarzę. Tam chyba większość osób była z filologii...
UsuńAd 4. Rozumiem, może rzeczywiście niepotrzebnie czas zapchałem tym narkomanem... Chociaż z drugiej strony nie chciałem pozostawić w powietrzu różnicy między społeczeństwami dyscyplinarnymi a neoliberalnymi.
A co do "zawyżonych ambicji intelektualnych" - może to ja za mało zrozumiale mówię. Napisz mi po wykładzie o Nietzschem czy był przystępny.
Ad Ps. Żiżek jest raczej takim pop-filozofem i szczególnej uwagi mu się nie poświęca, przynajmniej na wydziałach filozofii. Aczkolwiek w pracach naukowych z rzadka zacytuje się tę, czy inną jego książkę.
Nie, mówisz zrozumiale. Z przymrużeniem oka pisałam o tych swoich "zawyżonych ambicjach intelektualnych". Ale prawda jest taka, że filozofią interesuję się jako kompletny laik, uczestnictwo w konferencjach z innej niż moja dziedziny zawsze są pewnym wyzwaniem. ;)
UsuńOczywiście napiszę. Albo jeśli nie masz nic przeciwko, skomentuję na żywo, bezpośrednio po wykładzie. Może, sama nie wiem.
Uhm, uhm, no tak myślałam. Żiżek- akademicka gwiazda rocka. Bardziej mi odpowiada jako socjolog lub analityk kultury przy użyciu narzędzi filozoficznych/psychoanalizy. Ciężko stwierdzić. Te inspiracje heglowskie są szczególnie zawikłane. A czytam sobie teraz przewodnik po Żiżku Krytyki Politycznej, no i najnowszą publikację "Metastazy rozkoszy"- niby "jazda bez trzymanki od filozofii Habermasa i Hegla po kino Davida Lyncha i mizoginię Ottona Weiningera) ^^
Ps. W Instytucie Filozofii funkcjonuje coś takiego jak Filozoficzny Klub Filmowy. Nie wiem, czy tylko z nazwy, czy rzeczywiście jest "ambitnie". Przekrój zeszłych seansów naprawdę imponujący, a następny 6 listopada z filmem "Moja lewa stopa"(Jim Sheridan). No nie wiem, pomyślałam, że poinformuję. Może są tam ciekawe dyskusje. ;)
pozdrawiam
Fakt, można jeszcze podejść i skomentować bezpośrednio - jak jestem "w tych internetach" to czasem zapominam :D
UsuńByłem kiedyś w trójmiejskiej świetlicy KP na spotkaniu wokół owego przewodnika po Żiżku i profesor, który miał wykład, bardzo fajne rzeczy z Żiżka wyciągał.
Ja jednak patrzę na niego przez pryzmat popularyzacji filozofii. Od strony naukowej nie miałem czasu (ale też: ochoty) się mu uważniej przyjrzeć (coś oczywiście czytałem: 3 książki, kilka artykułów i widziałem filmy).
Ale gdy w czasie pewnej podróży stopem, koleś - inżynier, właściciel firmy, która produkuje elektronikę - który mnie podwoził powiedział, że Żiżka kojarzy, że widział z nim jakiś długi wywiad, to stwierdziłem, że fajnie, że ktoś taki jak Żiżek jest.
A co do twojego postscriptum... Mieszkam w Gdańsku i w Wa-wie bywam tylko na zajęciach, w piątki (i - niedługo - czwartki), także w większości takich wydarzeń nie mogę niestety uczestniczyć.