wtorek, 20 marca 2012

XXXIII

Spadek - skąd się wzięło złudzenie, że musi istnieć Pierwsza Przyczyna? Po troszę z upraszczającego spojrzenia, po troszę z nieliczenia się ze sługami u starożytnych. W każdym skutku widzieli nie niezliczoną mnogość przyczyn, lecz zawsze jedną. Gdy budowali świątynię patrzyli nie na robotników, lecz na architekta.
I zostawili nam w spadku jeszcze wiele takich złudzeń.

9 komentarzy:

  1. Nauka opiera się na uogólnianiu z tysięcy obserwacji i doświadczeń , efektem są stosunkowe proste i niewielkie w ilości prawa fizyczne.
    Szukanie teorii wszystkiego i religijnej pierwszej przyczyny ma to samo podłoże - intuicja przez teorie fizyczne potwierdzana.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uogólnienia - jasne... ale wiesz... można uogólniać lepiej i gorzej... Skoro już przywołujesz fizykę: sami fizycy odeszli od kategorii przyczynowo-skutkowych na rzecz kategorii pola (które chociaż jest uogólnieniem, to zarazem uwzględnia mnogość "przyczyn"). Coś analogicznego dzieje się tu i ówdzie w filozofii.

    Ale nasze potoczne myślenie ma problem z przeskoczeniem tego. Lubimy odnajdywać jedną przyczynę, np. żeby kogoś obwinić - nie uwzględniamy tego, że na to, co się stało złożyło się setki czynników, liczy się tylko to, żeby odnaleźć taki, który pozwoli nam na oskarżenie kogoś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Racja , uogólniajmy lepiej. Pełna zgoda.

    OdpowiedzUsuń
  4. Poza tym... Weźmy banalne zadanie z fizyki: sześcian umieszczony na równi pochyłej. Aby dobrze obliczyć siłę, z jaką się zsunie nie można uwzględnić tylko jakiegoś jednego, ogólnego czynnika (np. siły grawitacji), ale należy uwzględnić szereg tych czynników: siłę nacisku sześcianu na równię (i - odpowiednią do niej - siłę "nacisku" równi na sześcian), siłę grawitacji... z nich już, z uwzględnieniem kąta nachylenia równi, możemy obliczyć siłę... ale może dojść jeszcze do tego tarcie... Chociaż w wyniku otrzymujemy jedną wartość liczbową, to faktycznie składa się na nią szereg czynników.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mówisz o obiektach w skali makro , tu OK. czynników multum. W świecie mikrocząstek szukanie pierwszej przyczyny jest bardziej teoretyczne, matematyczne w zasadzie. Nie ma prostego przełożenia zasad " działania" z jednej rzeczywistości na drugą . Prawa dynamiki spokojnie się sprawdzają dalej , ale kwanty energii już im nie podlegają. Naukowcy uparcie dążą do odkrycia , sformułowania Teorii Wszystkiego , licząc na kwantową teorię grawitacji , która w powijakach jeszcze.
    Ano zobaczymy ?:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak już mówiłem. Muszę się doedukować :D Ale myślę, że Teoria Wszystkiego będzie bliższa zagadnieniu Pola niż Pierwszej Przyczyny :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A naprawdę myslisz , że PP to nieskomplikowana ameba ? :)

      Usuń
  7. Skoro szukasz socjologicznych źródeł naszych schematów myślenia o rzeczywistości, to ja bym poszedł krok dalej w twoim przykładzie. Idea pierwszej przyczyny narodziła się w efekcie hierarchicznego podziału pracy. Istnieje góra i dół, mniej ważni, ważniejsi i najbardziej ważni. W państwie to król jest pierwszą przyczyną - źródłem rozporządzeń. W wojsku to generał jest pierwszą przyczyną - źródłem rozkazów. Podczas budowy - to architekt jest pomysłodawcą.

    Ale nie należy z tego wyciągać upraszczających wniosków. Konstruujesz przykład tak, iż obrońca idei pierwszej przyczyny musiałby twierdzić, iż to architekt sam buduje budwolę, bez fizycznej pracy robotników. To idiotyzm. Ale dlaczego nie po marksistowsku - to właśnie praca tych robotników jest absolutem. Zaś architekt tylko przyznał sobie uprzywilejowaną pozycję - kapłana budowy, w rzeczywistości pracuje jak inni.

    Przyznaje, że dziś trudno wskazać - w natłoku doświadczeń i zdarzeń - to co pierwsze i absolutne. Ale z tego nie wynika, że nie możemy wartościować - coś jest czynnikiem bardziej podstawowym, a coś innego jest czwartorzędne i wpływu nie ma prawie żadnego. Rzeczywistość jawi się jako sfera zhierarchizowana (stąd idea pierwszej przyczyny), ale jednocześnie zdecentralizowana. Jest wiele przyczyn, które jawią się jako podstawowe. Pytanie czy istnieje Jedno poza wielością.

    Ale poza pytaniem o to co istnieje, istnieje jeszcze sfera etyki - z pytaniem o to co należy robić. I tutaj moim zdaniem, idea pierwszej przyczyny ma większe zastosowanie. Bowiem do paraliżu etycznego prowadzi sytuacja, w której istnieje wiele różnych wartości, które są równorzędne. Lepiej jest gdy istnieje jedna - wtedy sprawniej działamy. Nie chodzi o to, aby zmusić sie do przyjęcia jednej i rezygnacji z innych. Bardzo dobrze zdaje sobie sprawę, że istnieją dylematy moralne, które są nierozwiązywalne. Ale czasem problemem jest coś odwrotnego - mówimy, że dla mnie jest ważne A, B i C w życiu. A kiedy przyjdzie co do czego, to sie okazuje, ze prawdziwą wartość ma tylko B. Czy nie lepiej wtedy od razu za zjawiskowymi wartosci A, B i C dotrzeć do tego co (nie mówie jest absolutne), ale bardziej podstawowe?

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgoda - zresztą w "aforyzmie" sam wskazuję na hierarchiczny podział pracy (nie liczenie się ze sługami).

    Ale ja bym nie absolutyzował ani pracy robotników, ani architekta (ani generała, ani żołnierzy). Chcę właśnie zasugerować, że być może nie ma żadnego Jednego. Być może da się w wielu wypadkach wskazać czynnik przeważający (np. uderzenie kijem w bilę - że tak, nie bez powodu, nawiążę do Hume'a). Ale wydaje mi się, że ulegamy optycznemu złudzeniu nazywając go przyczyną... przyczyny nie ma... albo inaczej: są ich setki: ruch całej rzeczywistości popycha tę bilę (oczywiście przesadzam :) ale chcę tylko zobrazować wielość).


    Co do etyki: no właśnie tu się nie zgodzę zupełnie :) Ale odpowiem Ci nie komentarzem, lecz wpisem i dopiero za jakieś dwa tygodnie - mam nadzieję, że mi wybaczysz, że każę czekać [chyba, że mnie jutro natchnie i zdołam to szybciej sklecić].

    OdpowiedzUsuń