środa, 13 lutego 2013

IX

Z dedykacją dla ewy ;)

Logika - niesprzeczność jest naszym kryterium. Czy jest ona także kryterium Prawdy?

37 komentarzy:

  1. Oj, dzięki za dedykację ! :)
    Ale podejrzewam, że chcesz mnie zmiażdżyć brakiem przełożenia niesprzeczności na rzeczywistość.
    Piszesz przez duże P - prawdę, czyli zakładasz coś ponad fizyczność ? :)
    Logika jako kryterium jest wyrazem racjonalności natury w skali makro.
    Możemy myśleć o racjonalności przez małe r i duże R.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, zakładam coś ponad fizyczność: psychiczność, biologiczność, społeczność, polityczność, estetyczność, naukowość, filozoficzność etc. Ale nie, żadnego transendensu. Prawda, przez wielkie P, oznacza dla mnie tyle co sam "byt", tzn. u mnie: stawanie się, czyli ogólnie sferę ontologiczną - to co jest (staje się).

    P.S. Sorry za obsuwę z odpisywaniem na komentarze, zabiegany byłem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, panteizm z bytem przez małe ' b ' - zawsze coś , siła która choć ciągle staje się , ma ' wolę ' do stawania się ciągłego ( bo niebytu czasowego nie zakładasz ? :).

    Obsuwę w weekend ja zapowiadam. Rodzinka zachłanna przyjeżdża.

    Aha, w teologii przyjmuje się, że Bóg nieustannie stwarza świat, podtrzymuje go w trwaniu swoją wolą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Immanencja, nie panteizm... No chyba, że tym bogiem będzie Dionizos ;)


    W teologii... mówisz tak, jakby była jedna... Jest tam równie dużo stanowisk, co w filozofii. Ale to najpopularniejsze nie mówi, że Bóg nieustannie stwarza świat, ale, że go podtrzymuje w istnieniu - a to różnica.

    OdpowiedzUsuń
  5. Transendens immanentny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czemu się uparłaś na ten transendents? Np. u starożytnych (bodajże u stoików, ale przyznaje, że nie jestem pewien) istniała koncepcja bogów wewnętrznych wobec uniwersum, tzn. zakładali oni istnienie wielu wszechświatów, a bogów umieszczali w miejscach poza tymi wszechświatami - byli oni zewnętrzni wobec danego wszechświata, a jednak wewnętrzni i nie panteistyczni, wobec całego uniwersum.
    Ale to tylko przykład, nie coś takiego mam na myśli mówiąc o immanencji czy o Dionizosie.

    OdpowiedzUsuń
  7. :) A jak myślisz ? Bo wiem.

    Logika nie jest w stanie dostarczyć dowodu na sprzeczność tej Prawdy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie musi. Udowadniamy istnienie rzeczy, a nie ich nieistnienie. Żadne rozumowanie nie musi dowodzić nie istnienia pegazów, hefalumpów, hrymplów, grymplów, pluszowych genów czy innych fantazji. Za to musi dowieść istnienia czarnych dziur, DNA czy innych rzeczy, które postuluje.
    Nie ma dowodu na nieistnienie Boga - to prawda, ale nie jest on konieczny by twierdzić, że go nie ma. Za to by twierdzić, że jest potrzeba dowodu - a tego też nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  9. Twój ' byt ' ontologiczna moc stawania się, też nie jest rzeczą, a postulujesz jej istnienie.
    Udowadniamy istnienie wielu ' obiektów ' nie mających statusu rzeczy. Chociażby owe siły - prawa fizyki. Weź pod uwagę również całą 'art' logicznych struktur równań matematycznych, gdzie w dowodzie 'istnieje' coś niesprzeczne z racjonalnością logiki.
    Dla mnie racjonalność ' założeń 'i funkcjonowania Wszechświata, pogodzenie przypadkowości z determinizmem praw natury - jest dowodem. Nieświadomość sama z siebie nie może racjonalna.

    OdpowiedzUsuń
  10. A co to znaczy istnieć? Dyskutowaliśmy już o tym ;) W pewnym sensie stawanie się jest pierwotne wobec istnienia - ale mniejsza. Nie w tym rzecz.

    Ontologia stawania się jest hipotezą wyjaśniającą. Nie jest ani ścisłym empirycznym faktem, ani teologiczną wiarą - należy do zupełnie innego porządku rzeczy. Świat zjawisk, a przede wszystkim ludzki, historyczny świat społeczno-kulturowy zmieniają się w taki sposób, że pojawiają się nowe elementy do tego pojawiają się tak niesamowicie dziwne zjawiska, jak choćby Kapitalizm. Zadaniem ontologii jest wyjaśnić taki stan rzecz - w tym celu formułuje się (zgodnie z metodologią dziedziny - tu: filozofii) hipotezy. Oczywiście transcendentny Bóg również może być taką hipotezą wyjaśniającą (ale wtedy nie jest to Bóg żywej wiary - a myślę, że o takiego Ci chodzi - ale... powiedzmy: ogromny i bardzo złożony "mechanizm" i/lub postulat teoretyczny), ale - moim zdaniem oczywiście - ta hipoteza zdezaktualizowała się i to nie ze względu na jakąś laicyzację nauki czy filozofii, ale zwyczajnie z tego powodu, że nie radzi sobie z wieloma zjawiskami, z którymi radzą sobie inne hipotezy.
    O dziwo wszystkie odsyłające do Boga i poważnie uprawiane (tzn. zgodnie z metodologią filozoficzną, czyli przede wszystkim: pojęciowo, a nie na zasadzie "pogadanek światopoglądowych") filozofie ograniczają się do klasycznie uprawianych: logiki, epistemologii, ontologii, aksjologii, a nie mierzą się ze zjawiskami społeczno-kulturowymi. Co najwyżej negują pewne sfery: teorii ewolucji nie wyjaśnia się, ale neguje ją (kreacjonizm), nie bada się estetyki awangardowych dzieł sztuki, ale neguje ją ("to nie jest sztuka", "koniec sztuki", "na siłą chcą być oryginalni"). W pewnych dziedzinach oczywiście (filozofia języka, filozofia społeczna, etyka) są silne i poważnie uprawiane nurty uniwersalistyczne, a dla niektórych uniwersalizm = Bóg, jednak to równanie zazwyczaj jest zbudowane na negatywie ("nie możemy zakładać relatywizmu etycznego, bo to prowadzi do zła!"), albo na mglistych sugestiach, niż na pozytywnej analizie pojęciowej.


    Co to znaczy racjonalny?

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiara nie jest hipotezą, nie należy do porządku nauki. Nie wymaga udowadniania.
    Teologia posługująca się metodologią filozoficzną ( BTW warto pamiętać o jej wkładzie w rozwój owej metodologii ) zajmuje się antropologią kulturową i żywo reaguje na wszystkie nowe zjawiska społeczno - polityczne, jako jedna z nielicznych filozofii negatywnie oceniała komunizm np.

    Że niby takie pachnące naftaliną stare ciotki co wszystko wszystkim mają za złe ? :) Negowanie wynika z przyjętego systemu wartości i założeń.
    Pozytywna analiza pojęciowa ? Rozumiem obiektywna, a potem afirmacja lub negacja.
    Sorry, śnieg wali, głowa pęka ,na dziś finito.

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak, wiem, że wiara nie należy do porządku nauki. Dlatego jestem antyteistą ;)

    Wybacz! Miałem napisać o antropologii jako jedynym poważnym wyjątku, ale zapomniałem. Mea culpa.
    Ale jaki komunizm źle oceniała? Tzw. realny, czyli ZSRR itp.? Ten chyba mało która filozofia ocenia dobrze (w ogóle jakaś?). Czy też źle ocenia autonomię, samostanowienie ludzi, ich życie we wspólnotach, w których realizują oni swoje człowieczeństwo, a nie wymysły niewielkiej grupki uprzywilejowanych ludzi?

    Pozytywna nie w sensie afirmatywnym, ale w sensie pozytywistycznym: przyjrzenie się zjawisku i zbadanie go "na warunkach zjawiska". Negatywna - odrzucenie zjawiska gdy nie pasuje do odgórnie ustalonej teorii.

    OdpowiedzUsuń
  13. Filozofia marksistowska - inspiratorka realnej komuny w XX wieku zapłodniła wszystkie powojenne nurty filozoficzne, a szczególnie fil. powojennej Francji, gdzie dzieła Stalina były czytane jak brewiarz niemal. Współczesna filozofia odrzuciła głównie dzięki ' wyznawcom ' wielkiej triady ( Marks, Engels, Lenin ) i Stalina - idealizm, klasyczną logikę, stawiając na piedestale - materializm: dogmat najwyższy. Tradycyjna moralność, metafizyka, logika zostały wrzucone do " śmietnika historii", a religia stała się opium dla ludu. Tylko materializm ma rolę pozytywną, rozjaśniającą wszelkie wątpliwości. Stał się absolutną, bezwarunkową prawdą, postulatem jedynie słusznym. W ewolucji filozoficznego myślenia twórcy realnego komunizmu okazali się być najskuteczniejsi na poletku umiłowania mądrości, swoją myśl zaszczepili współczesnym filozofom tak skutecznie, że nie ma dialogu ( jak dawniej ) między idealizmem a materializmem.
    Idealiści w najlepszym wypadku są traktowani jak śmieszne stare ciotki, albo sprowadzani do rzędu klasowych kłamstw na rzecz interesu władzy kościelnej. Wrogowie ludzkości, prawda ?
    To ,że realny wymiar owego materializmu ( były ZSRR i jego istniejący epigoni ) zniszczył , unicestwił miliony ludzi - zaiste pestka.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie za bardzo wiem skąd ty czerpiesz taką wiedzę. Zapewne brak mi jakichś źródeł, bo niezbyt mnie ta kwestia interesowała. Ale od kilku lat zajmuję się francuską, lewicową filozofią - przede wszystkim Deleuzem i Foucaultem, ale zdarzyło mi się też czytać teksty Althussera, Lyotarda, Badiou, Bourdieu (to raczej socjolog) czy Sartre'a. W ŻADNYM (na wszelki wypadek podkreślam: ŻADNYM) z nich nie znalazłem odwołania do tekstów Lenina czy Stalina. [Swoją drogą, miałem okazję czytać kilka tekstów tego ostatniego - straszny bełkot... Same, niczym nie poparte, krzykliwe hasła. Jak dziś u Ciebie ;)]

    Fakt, że duża część tych ludzi miała coś wspólnego z ugrupowaniami maoistowskimi, czy tym podobnymi, ale raczej nie ze względu na hasła "wrogowie polityczni do obozów koncentracyjnych" tylko raczej "uczciwsze zarobki dla robotników", albo "mniej ingerencji państwa w życie jednostki", "stop wykluczeniom społecznym". Nie wiem, czy mieli pojęcie co się działo w ZSRR, czy nie mieli - nie mnie to oceniać; ale jeśli ma się choć trochę wiedzy historycznej na temat przepływu informacji przez żelazną kurtynę, to odpowiedź wydaje się dosyć oczywista. Ale też nie ZSRR było marzeniem, które ich napędzało, ale raczej Komuna Paryska.

    Teraz kwestia idealizmu. Dla francuzów tamtego okresu idealizm, to przede wszystkim Hegel, Hegel i jego absolutystyczne poglądy dotyczące państwa. Jeśli jest tu polemika z idealizmem, to właśnie takim. Dużo polemizuje się też z Platonem. Ale te polemiki nie wynikają z traktowania idealistów "jak śmieszne stare ciotki", ale z bardzo dokładnej lektury tekstów. Nie zgadzali się z idealizmem, ale opierali się na gruntownej znajomość dzieł Hegla i na słynnych wykładach Kojeva o Heglu, a nie na podstawie mniemań, wyobrażeń i zasłyszanych ploteczek, jak to niektórzy coś krytykują ;) Myślę, że brak zgody z tym, co ktoś faktycznie powiedział, ma w sobie więcej dialogu, niż krytyka kogoś, nie wiedząc nawet co on powiedział.

    I jeszcze przykład jako żywo: Foucault. Lewak pierwszej wody, przez jakiś czas członek Francuskiej Partii Komunistycznej, zaangażowany w wydarzenia maja '68. Wielki krytyk heglizmu. Do tego homoseksualista i jedna z pierwszych ofiar AIDS.
    W połowie lat '50 wystąpił z Francuskiej Partii Komunistycznej, ponieważ jej najważniejsi członkowie nie reagowali na pojawiające się wówczas na Zachodzie informacje o represjach stalinowskich. Pod koniec lat '50 przybył do Polski, do PRLu, zaproszony jako lewicowy myśliciel... i za swoją lewicowość został przez władze PRLu zmuszony do opuszczenia Polski. Gdy w naszym kraju ogłoszono stan wojenny nie poparł go, jak mogłoby Ci się marzyć, ale razem z Bourdieu (innym lewakiem) opublikował list protestacyjny, ponadto wspierał polską opozycję, a nawet przyjechał po raz kolejny do Polski wraz z konwojem żywnościowym i głosami poparcia dla Solidarności. [Bo prawdziwą lewicą - co do poglądów, przekonań, haseł - nie były władze PRLu, ale... o ironio... Solidarność... Poza jednym elementem: Solidatność nie była antyreligijna - to jej jedyna nielewicowa cecha. Proponuję sobie poczytać manifesty i żądania wysuwane przez działaczy Solidatności. Oczywiście ówczesnej, a nie dzisiejszej.]
    Ponadto był zaangażowany w grupę informującą o stanie więźniów. Walczył z homofobią, czy wykluczaniem osób chorych psychicznie.
    A jego praca zaliczeniowa, na koniec studiów, nosiła tytuł: "Konstytucja transcendentalności historycznej w Heglowskiej >>Fenomenologii ducha<<".
    W każdym calu potwierdzenie twojego obrazka marksisty :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Biedny Hegel, zmanipulowali ( marksiści ) jego dialektykę, zaś o idealizmie taktownie nie wspominali.
    Po wydaniu przez Orwella " Roku 1984 " się zmieniło w kwestii powoływania się na inspiracje, a zresztą każdy chce być ' oryginalny'.
    Czy któryś z w/w przez Ciebie filozofów był idealistą ? Europa po wojnie ( ale i przed ) nie tylko w obszarze filozofii zaraziła się marksistowskim materializmem. Skutecznie. Postępowość i nowoczesność = materializm
    Mój Drogi Filozofie , a Ty sam tak nie uważasz ? :)

    Lektury Sartra i jego partnerki , całej tej reszty bohemy filozoficznej odnajdziesz na kartach ich książek, konstrukcji osobowości bohaterów, w pamiętnikach znajomych. Jak i w ogóle u wszystkich artystów - taka epoka, taki prąd, taka moda. Zarażali nawet konserwatystów z dalekiej Azji ( casus przywódcy Czerwonych Khmerów ).
    Naprawdę sądzisz, że tylko myśl Nietzschego może promieniować ? :)))

    A biogram Foucaulta - znałam wcześniej, Wiki - jest ogólnodostępna.
    Gdyby nie wsparcie konserwatysty - idealisty Regana, JPII i KK w Polsce - Solidarność by nie przetrwała.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale ja nie twierdzę, że oni nie czytali tych książek. To bardzo dobrze, że czytali - że wiedzieli, co tam naprawdę jest napisane, a nie co im się wydaje. Ja też wolę czytać i wiedzieć, niż nie czytać, a komentować.

    Sartre'a czytałem w młodości jakieś opowiadania, z których pamiętam tylko jedno będące krytyką psychoanalizy. Oprócz tego tylko fragment tekstu o pisarstwie i rozdział o czasowości z "Bytu i nicości" - na Lenina i Stalina nie trafiłem. Może dobrze się ukryli... może trzeba to czytać od tyłu i do góry nogami (jak puszczać Queen od tyłu by usłyszeć "Szatan") - nie wiem, nie będę próbował, mam lepsze rzeczy do roboty.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak tak lubisz czytać to polecam " Dzienniki " Gombrowicza ( choćby tom 1953 - 1956 )- obszerne fragmenty dotyczące flirtu filozofii powojennej francuskiej z ideologią sowieckiej wierchuszki. Albo po prostu wpisz w wyszukiwarkę : marksizm a filozofia francuska, proponuję przeczytać wywiad dotyczący Althussera ( Co zostało ze szkoły Althussera )
    www.nowakrytyka.pl/spip.php?article93
    Warto rownież przeczytać esej " Marksizm i myśl francuska " z lat 50. H. Lefebvre.

    Sartre to nie prymitywny socrealista - literat, zresztą kontekst filozoficzny w analizie struktury dzieła literackiego trzeba samemu wyłowić, bohater - porte parole autora nie będzie na kartach czytał ostentacyjnie Stalina, ojca radzieckich narodów przetrawi i zaakceptuje w decyzjach, związku przyczynowo - skutkowym itd. Egzystencjalizm, który z dialektyki bytu preferował jedynie ciemniejszą stronę - ma związek z materializmem marksistowskim.
    Pewnie czytałeś jego Intymność ? Ale chyba raczej " Dzieciństwo wodza " :
    ( ...) Zasada pierwsza - pomyślał Lucjan - nie usiłować czytać w sobie; to błąd najgroźniejszy. "

    OdpowiedzUsuń
  18. Czytałem w liceum "Dzienniki" (swoją drogą: strasznie mi się podobały, dopóki nie zaczął w kółko o Tandilu w III-tomie), ale nie pamiętam już takich szczegółowych kwestii... dawno to było ;) Jeśli będę kiedyś w domu rodzinnym i nie zapomnę, to zabiorę "Dzienniki" i zajrzę.
    Ale zauważ daty: 53-56 Gombrowicz, '50 Lefebvre, a - jak wspomniałem przy okazji Fouaulta - dopiero w latach 50 zaczęło na Zachód docierać to, co się działo u "wujka Stalina". Jakoś nie słyszałem dziś z ust żadnego marksisty "ZSRR było dobre, powinno wrócić", za to z ust niejednego (neo)nazisty słyszałem, że "Trzecia Rzesza była dobra i powinna wrócić".

    Ale bardzo dobrze, że wprowadziłaś termin "prymitywny socrealista". Trzeba odróżnić marksizm oddolny na Zachodzie i marksizm państwowy na Wschodzie. To dwie zupełnie inne bajki. To mniej więcej jak: protestanci (chrześcijaństwo oddolne, wychodzące od ludzi) i Kościół Katolicki w średniowieczu, tzn. w czasach kiedy był u władzy (chrześcijaństwo państwowe, odgórne) - chyba nie muszę Ci przypominać, że Watykan miał armię i z niej korzystał. (Nie wspominając o tym, że Watykan jako pierwszy uznał III Rzeszę za państwo i wszedł z nią w stosunki dyplomatyczne... ot... szczególik.)
    Widzisz, tu właśnie leży dla mnie podstawowy punkt ciężkości: państwo-ludzie, jeśli interesują mnie lewicowi myśliciele to tylko o tyle. O tyle też ciekawe są dla mnie pierwsze wspólnoty chrześcijańskie (jak np. monastycyzm benedyktyńsi) jako antypaństwowe - chociaż w tym ostatnim wypadku, dwóch myślicieli (Foucault i Mumford - nie znam dobrze tego drugiego, ale nie wydaje się marksistą) niezależnie wykazali, że chrześcijaństwo produkuje pastoralny typ władzy, który w prostej linii prowadzi do władzy odgórnej. Mamy oczywiście jeszcze trzeci typ oddolnej "inicjatywy": anarchizm prawicowy, czyli neonazistowski - ale mam nadzieję, że to nie wymaga komentarza.

    OdpowiedzUsuń
  19. Zastanawiam się, czy będziesz moje słowa traktował poważnie jedynie wtedy, gdy podeprę je odpowiednimi ' autorytetami ' ... :)
    Co czytałam, poznałam, doświadczyłam - przemieliłam w sobie, tak jak wiedzę o naiwności politycznej( przecież mądrych niby ) francuskich filozofów. " Zorientowali się ", gdy cały wolny, bez cenzury, Zachód dawno wiedział ? :)
    Nie, to efekt rewolucji francuskiej, laicyzacji inteligencji, która że coś nie teges, bo nie wypada - ' zobaczyła ' gdy Chruszczow z Kremla ogłosił nadużycia, innym nie uwierzyli, komuniście jedynie :)

    Ale okej, każdy może mieć swoje głębokie przeświadczenie o nieomylności, ja też - walcz z nim do woli, lecz nie oczekuj, że będę polemizować z rozrosłą bibliografią na ustach.

    OdpowiedzUsuń
  20. Wiesz, ja nie siedzę tym ludziom w głowach. Przyłapałaś mnie wcześniej na tym, że sięgnąłem do wikipedii pisząc o Foucaulcie. Wiesz czemu? Bo nie specjalnie obchodzą mnie biografie. Interesują mnie koncepcje, pojęcia, konstrukcje teoretyczne - filozofia czyli. A jeśli już patrzę na życie filozofa to przez ten pryzmat, przez pryzmat tego co twierdził o świecie on, a nie co twierdził ktoś trzeci lub co twierdzą potoczne mniemania na jakiś temat. I dlatego nie o autorytety tu chodzi...

    Rozumiem, że biografia może mieć jakieś znaczenie, jak choćby w przypadku Heideggera. Ale co z tego, że donosił na studentów-Żydów, skoro jego koncepcja czasu jest przełomowa (i jakoś nie widzę w niej nic antysemickiego).

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie o tym me zniecierpliwienie było, zanim skomentowałam - przeczytałam ( niektóre pozycje wieki temu :), a Ty zarzuciłeś mi wypowiedzi rodem z plotki. Kiedy podałam źródła, zmieniłeś ton - czyli autorytety są Ci potrzebne. Masz wrodzoną nieufność wobec prawdomówności ludzi ? :)
    W filozofii ( w aksjologii ) cenię zbieżność koncepcji z życiem autora, popatrz tacy cynicy - no jak im nie wierzyć :)

    Heidegger nie ze strachu przed nazistami to robił, nie był szantażowany, ot, przylegał do ideologii narodowego socjalizmu aktywnie.Pewnie myślał, że robi im dobrze, nie ? Trwoga inicjująca prawdziwe życie jest bezcenna przecież !
    I tylko mi nie mów, że choćby i nawet średnio inteligentny Niemiec nie wiedział, czym donos skutkował. Dla zdenuncjowanych czas życia był nieodwołanie skończony.

    OdpowiedzUsuń
  22. Zmieniłem ton z innego powodu. Męczy mnie już ten temat. Męczy mnie to, że dla Ciebie Marks jest zły, bo wiele zbrodni popełniono "w jego imię". Ale jak przywołuję zbrodnię popełnione "w imię" Jezusa, to mówisz, że to nie to samo, i umniejszasz to wszystko (np. dokonania inkwizycji). Męczy mnie więc hipokryzja (sorry). Męczy mnie też to, bo przypomina mi to wydarzenie sprzed kilku ostatnich dni, kiedy zamaskowana "drużyna" próbowała wedrzeć się na wykład Środy: skandowali jakieś obraźliwe hasła o sierpie i młocie, nie byłem akurat na tym wykładzie, ale jakoś podejrzewam, że nie miało to nic wspólnego z ich treścią. Jeśli Ci ludzie się nie zgadzają z poglądami Środy to mogli wejść na wykład, wysłuchać tezy i argumentów, a następnie - w części na pytania (bo w świecie akademickim można pytać, dyskutować) odnieść się do owej tezy i argumentów, postawić kontrtezę i obronić ją własnymi argumentami (jak rozumiem lepszymi, skoro tak bardzo nie zgadzają się ze Środą). [Żebyś nie szukała dziury w całym: ja nie lubię Środy, nie lubię jej dlatego, że byłem na kilku jej wykładach i miałem okazję zadać jej pytania i wyrobić sobie stanowisko, ale nie brzmi ono "sierp i młot".] Więc tym co mnie męczy są hasła: hasła nie poparte żadnymi dowodami w postaci słów i czynów krytykowanych osób (przypominam, że Gombrowicz to wciąż nie francuski marksista, a twierdzenie, że postaci u Sartre'a są zbudowane w oparciu o leninizm jest już jakąś interpretacją, skoro on sam nie napisał tego wprost... nawet mogłaby to być uprawniona interpretacja, gdyby była poparta materiałem źródłowym).
    I wreszcie te autorytety... To jest właśnie problem - kiedy zaczęłaś je przywoływać dotarło do mnie, że nie warto ciągnąć tego wątku. Dla Ciebie liczy się zdanie autorytetów, dla mnie liczy się rzecz-sama (w tym wypadku: teksty, pojęcia, tezy, hipotezy, konkretne konstrukcje teoretyczne - bo to blog filozoficzny przypominam - w ostatniej instancji może biografia, ale jakoś nigdy nie lubiłem ich czytać, chyba, że są to autobiografie - wtedy co innego).

    Heidegger zrobił to dobrowolnie, to fakt. Chociaż też jego postawa nie jest tak jednoznaczna, jak chcieliby fani pikantnych ploteczek. Ale - jak wspomniałem przed chwilą - nie interesują mnie biografie... Za to miałem okazję czytać przemowę rektorską Heideggera i dla mnie wynika z niej m.in. tyle, że związał się on z NSDAP ponieważ widział w tym coś, co przeciwstawi się zarówno zgniłemu zachodniemu, laickiemu liberalizmowi jak i wschodniemu komunizmowi (brzmi znajomo?).

    I też kolejna rzecz, o której wspominałem wyżej: zero faktów, za to dużo haseł i emocji. Heidegger objął rektorat w 1933 roku, zrezygnował z niego jeszcze przed wojną. A przypominam, że w tamtym momencie jeszcze nie dochodziło do takiej eksterminacji Żydów jaką straszysz.
    Dziś wszyscy wiemy o Auschwitz i łatwo powiedzieć "oni też musieli wiedzieć". Ale powiedz mi: co z tajnymi więzieniami CIA w Polsce? Do dziś się nie wyjaśniła sprawa... Myślisz, że o Auschwitz też przeciętny obywatel wiedział?

    OdpowiedzUsuń
  23. Hipokryzja moja ? Wybacz, nie mam czasu teraz grzebać w archiwum bloga, ale na pewno moje stanowisko wobec porażających okrucieństwem praktyk inkwizycji czy wypraw krzyżowych było oczywiste. To odejście kompletne od przesłania Jezusa, Jego nakazie miłowania bliźniego, pacyfizmu zabraniającego obronę nawet ( nadstaw drugi policzek). Pierwsze wieki chrześcijaństwa, gdzie lała się krew na arenach i na krzyżach, przystawały do nauki Chrystusa i chociaż to niby paradoksalne spowodowały wzrost liczby Jego wyznawców, a potem doprowadziły do uznania go religią państwową cesarstwa. Miłość ma niebywałą siłę.
    Marks nawoływał do walki proletariat, do rewolucji. Jest odpowiedzialny za jej efekty. To logiczne.
    Neoendecja jeżeli czyjąś metodę( ! ) zastosowała to na pewno nie Jezusa.

    Okej, rzecz - sama się liczy, Twój blog, Twoja przestrzeń, Twoje prawo. Autobiografie - tak, biografie - nie.
    Pisane po Norymberdze ( w więzieniach) autobiografie hitlerowskich zbrodniarzy są niesamowite - ileż w nich "prawdy ", po co konfrontować je z faktami, z opiniami biografów ?

    " Do takiej " ... czyli na małą skalę( obozy na terenie Niemiec ) narodowy socjalizm jest do zaakceptowania ? NSDAP zauroczyła giganta myśli tak samo jak nastoletniego Pawkę komunizm ? Czym ? Prawem do fizycznego wykluczenia innych ? Masz pretensje do hołoty u Środy ?
    Tajne więzienia - a aktywna walka z Żydami i komunistami w latach 30. na ulicach, w zakładach pracy, przymus składania orzeczeń o czystości rasowej, donosy, rozbijane rodziny - ujęte po dojściu Hitlera do władzy w prawie państwowym.
    Trudno porównać taki stopień wiedzy. Ziarnko piasku i plaża.

    OdpowiedzUsuń
  24. Masz rację, nie endecja nie stosowała metody Jezusa. Nie stosowała też metody Marksa. Wybierzmy się w dwie otchłanie: myśli Marksowskiej i historii.

    1. Marks. Od razu ostrzegam, że to wszystko co piszę należy opatrzyć znakiem "chyba" - nie jest to wynik studiów nad "Kapitałem" ale luźnych informacji zasłyszanych tu i tam. [Nawet chciałem nad tym "Kapitałem" przysiąść, wybrałem się wczoraj w tym celu do antykwariatu, ale jak mi pan powiedział, że za nieokrojone, 7-woluminiwe wydanie życzy sobie 450 zł to grzecznie podziękowałem.] W każdym razie... Walka, o której pisał Marks, to walka klasowa. I nie była ona czymś, do czego on nawoływał, ale była jego zdaniem faktem, sytuacją zastaną: klasa posiadaczy i klasa robotnicza walczą ze sobą na przestrzeni dziejów (można by powiedzieć: chodzi tu o fakt ontologicznego konfliktu, a nie o realną rzeź - chociaż faktem jest, że ów ontologiczny konflikt przybiera czasem postać rzezi i to o wiele rzadziej rzezi a la Francuska Rewolucja - która tak na dobrą sprawę była rewolucją burżuazji - a o wiele częściej są to różnego rodzaju pogromy dokonywane na ludności chłopskiej, niewolnikach etc.). Ta walka jest jednakże najczęściej ukryta, robotnik nie zdaje sobie sprawy, że jest stroną w konflikcie, że jego kiepska sytuacja egzystencjalna jest spowodowana trwającym u podstaw konfliktem (jeszcze raz: nie jest to konflikt wywołany celowo przez robotników... ani przez burżuazję - ten konflikt wynika z samej natury rzeczy, z tego, że jest podział klasowy).
    Rewolucja... Faktycznie Marks nawoływał do rewolucji. Robił tak ponieważ jego zdaniem ewolucyjna zmiana społeczeństwa (tzn. poszkodowanej pozycji robotnika) jest niemożliwa, klasa posiadaczy nigdy dobrowolnie nie zrezygnuje ze swej uprzywilejowanej pozycji. Dlatego potrzeba na niej radykalnie i natychmiastowo wymusić ową zmianę.
    NIE WIEM co Marks pisze na temat tego wymuszenia, jak ono miałoby wyglądać.
    Ale WIEM, że rewolucję (proletariacką) zalecał tylko w krajach, w których już istnieje dobrze rozwinięty kapitalizm. Takim krajem NIE BYŁA Rosja. Za to była np. Francja. WIEM, że we Francji w 20-leciu międzywojennym lewicowa (odwołująca się do Marksa/marksizmu) działalność rewolucyjna polegała na strajkowaniu i sabotażach (czyli uszkadzaniu maszyn w fabrykach) - nie na łagrach, nie na mordowaniu, nie na rzezi.
    WIEM też, że rewolucja, która miała ostatecznie doprowadzić do komunizmu, miała na celu zniesienie podziału klasowego właśnie po to by ZAŻEGNAĆ WOJNĘ klasową (ontologiczną).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2. Krótka wycieczka na terytorium historii. Weźmy na warsztat tzw. "realny socjalizm" i kilka jego mechanizmów, przede wszystkim tych strasznych: milicję (i tego typu służby, aż do UB i zomo) oraz łagry. Instytucja milicji (UB, zomo) wywodzi się z powstałej w państwach absolutystycznych na przełomie XVII i XVIII wieku policji - policji, która była wówczas czymś innym niż dziś. Ówczesna policja - oprócz funkcji porządkowej, z jakiej znamy ją dziś - miała za zadanie obserwować każdy przejaw życia populacji ludzkiej, kontrolować absolutnie wszystko, by dbać o nienaruszalność interesu suwerena (nie ludu, nie robotników, ale władzy). Już wówczas wykształcił się potężny mechanizm donosów. O ile mnie pamięć nie myli czytujesz Dostojewskiego: powinnaś zauważyć, że owa - jakże przypominająca PRLowską milicję (+ UB + zomo) - policja istniała już w CARSKIEJ Rosji. Czyli nie był to wymysł Marksa.
      Łagry, wywózka na Sybir i cała ta "bajka". Historia, a jeśli nie historia to znowuż ten biedny Dostojewski: obozy przymusowej pracy i wywóz ludzi na Sybir istniały już w CARSKIEJ Rosji. Czyli - znowuż - nie był to wymysł Marksa.

      Komentarz: Marks mówił o rewolucji proletariackiej - będę to powtarzał do znudzenia - w krajach, w których istnieje już kapitalizm. Czemu? Bo aby doszło do rewolucji potrzeba z jednej strony kapitalistów, a z drugiej "wolnych" pracowników najemnych (którzy zyskawszy samoświadomość staną się proletariuszami). I jednego i drugiego w Rosji nie było, przynajmniej nie w odpowiedniej ilości. Przeważająca część pracowników była raczej niewolnikami, niż wolnymi robotnikami - byli to chłopi (feudalni) i więźniowie obozów.

      Jedyne co można mieć za złe Marksowi, to że nie przewidział, że jego teorię wykorzystają ludzie z państwa bez kapitalizmu, do tego połączą ją z absolutystycznymi instytucjami, takimi jak łagry czy milicja. Ale jeśli ma się to za złe Marksowi, to należałoby mieć też za złe Jezusowi, że zmarł na krzyżu tam gdzie zmarł i przez to ruszały jedna za drugą wyprawy krzyżowe, a ludzie mordowali się "w obronie" miejsca śmierci i grobowca Chrystusa.

      Usuń
    2. Co do (auto)biografii. Autobiografie czytam, ale traktuje je jako materiał źródłowy - rzecz samą. Biografii nie czytam, bo są na ogół plotkarskie, przerysowują wiele rzeczy i są dziełem zbieraczy faktów (plotek), a nie badaczy zjawisk.
      Ale to nie oznacza braku konfrontacji. Bardzo, bardzo chętnie skonfrontuje owe autobiografie z badaczami pewnych zjawisk, np. z badaczami nazizmu. Badaczami, którzy nie zbierają ploteczek, którzy nie chcą kogoś wychwalać, albo oskarżać, ale którzy za pomocą porządnego warsztatu naukowego przeanalizują owe materiały źródłowe (np. autobiografie hitlerowców). Z chęcią przeczytam takie prace... Ba - ja je nawet czytam!

      Czym się różni biograf od badacza? Na podstawie naszych dyskusji widziałbym to tak:
      Biograf napisze: Marks = ZSRR = zbrodnie = zło
      Badacz napisze: (patrz: dwie powyższe części tego komentarza - jako przykład)


      Kiedy pisałem "do takiej" (jesteśmy w latach '30 XX wieku - przypominam) miałem na myśli to, że nie było wówczas obozów na terenie Niemiec, były getta i były "oddolne i spontaniczne" (oczywiście częściowo sterowane) akcje wybijania okien w żydowskich sklepach czy prześladowania Żydów.
      Nie twierdzę, że to do zaakceptowania. Dla mnie właśnie nie jest do zaakceptowania (że pobiją kogoś bo jest homoseksualistą; że będą prześladować feministkę; że za pomocą noża obetną komuś, razem ze skórą głowy, irokeza - przykład z życia znajomego). Ale nie mieszajmy porządków. Heidegger był raczej jak ci wszyscy ludzie, którzy głosują dziś na PiS. PiS przecież nikogo nie zabija, przecież dba o religię katolicką. I tak samo pewnie jawiło się NSDAP w '30 - dbało o dobro narodu, o ducha Niemiec. A że kilku Żydów pobito... tyle to szkodziło NSDAP co dziś PiSowi szkodzi, że jego politycy wspierają (agresywnych przecież) kiboli. A i dziś wielu, wielu profesorów, tytanów umysłu, głosuje na PiS, prawda?

      Usuń
  25. Aha, czyli ( chyba słusznie wnioskuję z Twoich wywodów ) uważasz, że gdyby rewolucja proletariatu wybuchła w Niemczech zgodnie z zaleceniami Marksa, terroru i totalitaryzmu a la sowiecki by nie było ? A wiesz, że w czasach Marksa - jego kumple za najgorszego kapitalistę uważali Żyda ? A może wiesz, że model gospodarczy wdrożony przez Hitlera ( nacjonalizacje faktyczna , formalnie niezwerbalizowana ) prawie niczym nie różnił się od wtedy istniejącego sowieckiego ? Zasadnicza różnica była taka , że zamiast internacjonalizmu Adolf głosił niemiecki fanatyczny szowinizm. Ale pewnie wiesz, jak leninizm - stalinizm odnosił się do polskości, i innych nacji ?
    Komunizm i nazizm to ta sama - chora - totalitarna- lewicowa dewiacja, która nie na gruncie ewolucji a rewolty chciała ludziom ( wybranym ) zrobić dobrze.

    Ten pokutujący paradygmat myślenia o walce klas, kto nam go tak wpoił ? To tylko jedna z opcji ' odczytywania ' stosunków społecznych w przeszłości.
    Klasa robotnicza w demoludach i Zachodzie -- > przecież nie ukrócony sowiecką rewolucją kapitalizm - winien już dawno wykonczyć, a przynajmniej uciemiężyć na maksa, swój proletariat. A tymczasem poziom życia robola na Zachodzie a w ZSRR czy PRL znacząco się różnił na in plus dla maltretowanych prywatną własnością środków produkcji.
    Rację miał oponent marksistowskiej walki klas socjalista Eduard Bernstein, że rozwój kapitalizmu musi doprowadzić do stopniowego zwiększania poziomu życia robotników, a rewolucja doprowadzi do dyktatury, demoralizacji i klęski jej wyznawców. Gdyby jego poglądy zwyciężyły, nikt nie pieprzyłby o konieczności walki klasowej, a miliony nie zginęłyby.
    Miedzy innymi w obozach koncentracyjnych zakładanych w III Rzeszy po słynnej ustawie hitlera (zaraz po jego dojściu do władzy ) z dnia 28 II 1933 o ochronie narodu i państwa, w której obozy zagłady oficjalnie się powołuje. Heidegger nie czytał ? A szkoda. Jeszcze w tym samym roku i to wcale nie gdzies na uboczu, niedaleko Monachium powstaje Dachau, Oranienburg, Sachsenhausen,Estrawegen i kolejne w latach następnych. Ginęli co prawda nie tylko Żydzi, ale również księża, świadkowie Jehowy, homoseksualiści.
    W bieżącą politykę PiS - hmmm nie wciągaj mnie, do tej pory na niego nie głosowałam, ale jak zabito mu w siedzibie jego partii przedstawiciela - do fanatycznej wobec niego kampanii nienawiści w niczym się nie przyłożę.

    No i śmierć Jezusa, w przeciwieństwie do nawołującego do walki Marksa, był przed śmiercią więźniem. Jak już, to miej pretensje do urzędników rzymskich, że nie w stolicy imperium wyrok wykonano.

    OdpowiedzUsuń
  26. Jeśli potraktujesz moje wypowiedzi wybiórczo, to faktycznie taki wniosek da się wyciągnąć. Ale to nie jest mój wniosek. Mój najbardziej podstawowy wniosek jest taki: nie wiem, bo ani nie analizowałem "Kapitału" i innych dzieł Marksa, ani nie znam dokładnie sytuacji społeczno-gospodarczej Niemiec tamtego okresu.
    Za to wiem, że strajki pracownicze w różnych państwach Europy doprowadziły do skrócenia dnia pracy do 8 godzin, do powstania instytucji płatnych urlopów itp. Wiem też, że takie strajki były też tłumione, nawet krwawo - jak w Niemczech, gdzie dokonywały tego oddziały Freikorps, które potem zasiliły pierwszych żołnierzy III Rzeszy.

    "A wiesz, że w czasach Marksa - jego kumple za najgorszego kapitalistę uważali Żyda?" - A mówiłem już, że nie lubię plotkarstwa? Kaman... mam kumpli homofobów, ale to nie oznacza, że sam nim jestem i że moimi tekstami filozoficznymi propaguję homofobię.

    Fakt: totalitaryzmy (czy to brunatny, czy czerwony) chciały wybranym ludziom zrobić dobrze. To prawda. A Marks chciał zrobić dobrze wszystkim (komunizm = każdy ma tak samo dobrze) dlatego czerwony totalitaryzm nie ma nic wspólnego z faktycznymi poglądami Marksa. Cieszę się, że wreszcie to zauważyłaś.


    Ten straszny poziom życia w ZSRR... Znowu plotkarstwo uprawiasz... Plotkarstwo: suche, wyselekcjonowane, chwytliwe fakty, NIE POPARTE ŻADNĄ analizą (w tym wypadku społeczno-historyczną). Ludzie w ZSRR mieli gorzej niż ludzie na Zachodzie, ale ludzie na tych terenach przed ZSRR też mieli gorzej niż ludzie na Zachodzie. Za to po wprowadzeniu ZSRR ten poziom życia dużej części z nich się podniósł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że problem tkwi w tym, że ty zestawiasz swoje doświadczenie dzisiejsze (demokracja i kapitalizm) ze swoim doświadczeniem (wyobrażeniem? - nie wiem ile masz lat) wcześniejszym (PRL) i na tej podstawie oceniasz Marksa. Natomiast poprawniej byłoby ocenić stan rzeczy sprzed Marksa i po Marksie. Fakt: dużo krwi się przelało - ale nie przelała się ona z winy tekstów Marksa, tylko z winy istniejących już wcześniej i niezależnie od Marksa mechanizmów (biurokracja, wojsko, policja, łagry, rasizm - przypominam Ci, że antysemityzm rozwijał przez długie wieki Kościół Katolicki, a nie nazizm czy komunizm), w tym tego najważniejszego mechanizmu, maszyny: Państwa. Państwo jest tworem, który dba o swoje istnienie i o uprzywilejowaną pozycję suwerena (czy będzie on jeden - Wódz -, czy będzie ich wielu - Partia). ZSRR jako Państwo jest kolejnym dowodem na to, że nie było tu związku z faktycznymi poglądami Marksa: komunizm taki, jaki on opisał, miał objąć cały świat, tzn. rozpuścić ten twór, jakim jest Państwo.
      I przypominam Ci, że Państwo nie-marksistowskie i nie-faszystowskie również przelało hektolitry krwi: Egipcjanie przelewali krew Żydów i innych niewolników, Rzymianie krew chrześcijan, chrześcijanie krew pogan, itd. A dzisiejsza liberalna demokracja jest nie lepsza: Wietnam, Irak, Afganistan - tam nie ginęli tylko źli przywódcy i jego świta, ale przede wszystkim cywile. A to, że Chińczycy i Hindusi za marne grosze tyrają, dla naszej Zachodnio-liberalno-demokratycznej wygody też chyba o czymś świadczy. Krew dalej się leje, tylko nie na naszych oczach, więc łatwo nam wychwalać obecny stan rzeczy, a pluć na poprzedni.
      Wracając jeszcze do tego poprzedniego, do uczciwego, historycznego badania. Marks znał kapitalizm nie dzisiejszy, w którym pracownikowi jest "lepiej", ale jemu współczesny: kapitalizm, w którym robotnik spędzał w fabryce 12-16 godzin, w którym do fabryk zatrudniano już 5- i 6-letnie dzieci, kapitalizm, w którym płaca robotnika wystarczała mu tylko na opłacenie mieszkania i wyżywienie siebie i (nie zawsze) rodziny. A teraz spójrz na to co po Marksie, na PRL: 8-godzinny dzień pracy, każdy nie tylko ma na życie, ale i jakiś telewizor, jakieś radio, ma też płatny urlop, więc raz do roku zdarzą się jakieś wczasy, dzieci nie pracują, tylko chodzą do szkoły. Rzeczywiście: samo zło, zło i jeszcze raz zło.
      Wszystkie poprawy losu robotnika, o których piszesz, zostały WYMUSZONE przez Marksowskich z ducha lewaków, a nie dane przez kapitalistów. Nie ruchom chrześcijańskim też je zawdzięczamy.

      A co do Heideggera. Ja go nie bronię jako człowieka. Nawet bez obozów donoszenie na kogoś jest - dla mnie - poniżej godności. Ja tylko nie lubię, jak się plotkuje (wedle powyższej definicji).

      Usuń
    2. Wracamy do już kiedyś toczonego sporu : czy można wypowiadać się o czymś, czego się nie doświadczyło, nie weszło w eksperyment pola wydarzeń. Teraz dodajesz obowiązek gruntownej analizy społeczno - gospodarczej. Tobie wolno ' bronić ' myśli Marksa, mi nie wolno jej krytykować, choć oboje nie doświadczyliśmy życia w jego czasach, w Niemczech, Anglii czy carskiej Rosji, ani nie analizujemy tutaj całości stosunków społecznych.
      Ale ja plotkuję, Ty lecisz obiektywizmami - no proszę, bądź konsekwentny.
      Moja zasadnicza teza ( dotycząca całości dziejów ) w powyższych komentarzach brzmi : kto nawołuje do fizycznej walki sieje zło i cierpienie.
      Marks jest przedstawicielem tej opcji.
      Właściwie nie ma po co dalej prowadzić sporu. Czy mógł, czy nie mógł przewidzieć terroru ? Zakładał, że setki tysięcy właścicieli nie zostanie skrzywdzone, wygnane, zabite? Twierdzisz że nie. Nie przekonam, no okej, patrzysz przez pryzmat sielskości i bezpieczeństwa ekonomicznego dziadków i rodziców, obowiązku pracy, braku bezrobocia, wczasów ... czysta prawda, ale jak to się wszystko skończyło ? Mówili Ci o Gierkowskim przedłużaniu ' życia socjalizmu ' w latach 70. , o braku mydła, mleka w proszku, butach na kartki, punktach za pochodzenie doliczanych na egzaminach ... O zapaści gospodarczej systemu, tak wciąż identycznie powtarzającej się we wszystkich krajach dążących do Marksowskiego komunizmu ? Czemu ZSRR, demoludy, Chiny - wprowadziły gospodarkę kapitalistyczną ? Skąd wziął się Okrągły Stół, polityka Gorbaczowa, Jelcyna ?
      No i sprawdź jak żyją robotnicy w dalej funkcjonujących rajach komuny : na Kubie, w Korei Płn.
      Plotki trzeba skonfrontować z szerokim wymiarem ekonomiczno - społecznym. Ekonomia to fascynująca nauka.

      Pora kończyć ten wątek, ale nie mogę się powstrzymać, bo po prostu zaprzeczasz faktom, rysując godne życie w socjalizmie przed 89 '.
      Chociażby te strajki, no proszę Cię, sprawdź ( bo mi nie uwierzysz ) jak w komunistycznych państwach było można ( czy aktualnie można ) strajkować ?
      No i poczytaj o warunkach życia w ZSRR ( Wielki głód na Ukrainie), ale też może zechcesz wziąć pod uwagę porównanie warunków bytowych w Czechach, na Węgrzech, NRD , gdzie przed wprowadzeniem gospodarki socjalistycznej stan ekonomiczny był identyczny, a czasami lepszy od krajów kapitalistycznych przed wojną , np. Węgry a Grecja, Czechosłowacja a Włochy...
      Zakładasz tezę, że kapitalizm dążył do utrzymywania robotnika na poziomie niewolniczego bydła, czemu więc pozwolił na powstawanie niezależnych związków zawodowych a socjalizm nie ?

      Rozwój ekonomiczny a sztywna planowa gospodarka to rozbieżne wektory.

      Nie rozumiem ostatniego akapitu, czyli można nie bronić donosicielstwa, ale nie wypada o nim mówić, bo to niesprawiedliwe wobec sprawcy ?

      Usuń
    3. Aha, jeszcze ta sprawa likwidacji państw narodowych na rzecz mega komunistycznego tworu Marksa, też nie zakładał patriotyzmu, oporu, walki o ich przetrwanie ? Oczywiście nie mógł przewidzieć, że komuniści radzieccy i polscy będą eliminować Akowców na Rakowickiej, ale że do krwawych starć dojdzie , chyba tak.

      Usuń
    4. Ewo, nie do końca się zrozumieliśmy. Ja nie bronię myśli Marksa. Nie mogę tego robić bo... nie znam jej zwyczajnie (znam tylko jakieś fragmenty). Dlatego nie bronię myśli Marksa. Bronię - poprzez przykład Marksa - czegoś ogólniejszego: pochopnych wartościowań.
      Być może rzeczywiście bycie wiernym "Kapitałowi" prowadzi do takich strasznych zbrodni, do jakich doszło w ZSRR, czy dochodziło w PRLu. Być może nie. Nie wiem. To należy zbadać i owo badanie, osadzone w szerszym kontekście (który teraz doprecyzowałem nieco) proponowałem od początku. Być może gruntowna analiza poglądów Marksa doprowadziła by mnie do poglądów, jakie ty żywisz i wówczas musiałbym przyznać, że miałaś od początku rację, a ja się myliłem - i przyznałbym to. Teraz nie mogę tego zrobić, bo nie przeprowadziłem takiej analizy (ani z takową, wykonaną przez kogoś innego, się nie zapoznałem).
      Ponieważ posiadam jednak jakąś (skromną co prawda) wiedzę, staram się na jej podstawie pokazać Ci, że sprawa nie jest tak prosta, jak może się od razu wydawać. Odbierasz to jako obronę, ale to nie jest obrona, to raczej próba wskazania na problematyczność tej kwestii.
      A tym co chcę sproblematyzować jest związek Marksa z tzw. "realnym komunizmem/socjalizmem". Zgadzam się z tym co piszesz o tym, co się działo w ZSRR, PRLu, NRD, czy dziś dzieje się w Korei Północnej. Nie wiem natomiast (zwyczajnie: nie wiem) czy to co się dzieje w tych miejscach rzeczywiście ma coś wspólnego z Marksem. Starałem się wskazać zjawiska, które sugerują, że wszystkie te "komunistyczne" kraje chociaż używają imienia Marksa i przywołują niektóre z jego chwytliwych sformułowań, to jednak faktycznie z Marksem nic wspólnego nie mają.



      Co do Heideggera. To nie tak, że nie wypada. Był dupkiem to fakt. Ale był też przy tym genialnym filozofem. Tak jak można być rasistą, antysemitą, a nawet mordercą i gwałcicielem, a mimo tego być genialnym fizykiem. Masz rację, że w filozofii jest nieco inaczej, że powinna zachodzić spójność życia i teorii - ale nie zawsze tak jest. Wiedząc co Heidegger robił i z kim się związał trzeba być ostrożnym, jeśli chodzi o pewne elementy jego filozofii, ale nie można od razu uznawać jej za filozofię nazistowską.

      Usuń
  27. Okej, ja tylko postuluję fakt przyczynowości( gospodarka planowa a upadek gospodarczy, monopol jednej partii( brak konkurencyjności) a ograniczanie praw człowieka ... więc więcej rozwagi w tym co się głosi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile się orientuję to gospodarka planowana i monopol partii nie były postulatami Marksa, a przynajmniej nie stanem docelowym - może zawierały się w socjalizmie, ale socjalizm miał być zastąpiony komunizmem, w którym takich zjawisk (jak mi się wydaje) być nie miało. Ale podkreślam - wydaje mi się, na podstawie tego, co usłyszałem tu i ówdzie.
      Za to moim zdaniem warto zwrócić uwagę na jeden fakt: w tłumaczeniach (przynajmniej tych na polski, z czasów PRLu - inne tłumaczenie nie powstało) są wyraźne zafałszowania... To chyba coś sugeruje: że pewne tezy Marksa były dla władzy (która zlecała owe tłumaczenia) bardzo niewygodne.
      Np. owo słynne "religia to opium dla ludu" faktycznie brzmi "religia to opium ludu" (i oznacza nie to, że lud jest ogłupiany przez kapłanów, ale to, że lud cierpi z powodu niesprawiedliwości klasowej, ale zamiast usunąć przyczynę owego cierpienia stosuje sama na sobie środek uśmierzający w postaci religii - czyli, że Marks nie nawołuje do walki z religią, ale do poprawy stanu życia robotników [co jego zdaniem samo zniesie potrzebę wiary religijnej] - jest różnica, prawda?).

      Usuń
  28. Wiesz, nie musisz nawet czytać Kapitału, żeby poznać w zarysie postulaty Marksa i Engelsa , w sieci jest na pewno Manifest komunistyczny, jak mi się wydaje coś niecoś zawiera na temat gospodarki i jedynego przywództwa.

    Coca to moje opium - czy to umniejsza rolę dilerów ? Tłumaczenie niewiele zmienia - oskarżał źródło.
    Oczywiście nie kwestionuję prawa do posiadania poglądów a tylko brak przemysleń na temat ich konsekwencji w realu.

    OdpowiedzUsuń
  29. Popełniłem na tym blogu przynajmniej dwa wpisy o holizmie. Nie bez powodu. Na temat filozofii nie dowiemy się niczego opierając się na postulatach (hasłach), musimy uwzględnić szeroki kontekst - przede wszystkim, co dane terminy znaczyły dla autora. Marks pisze "wojna" ale czy wojna znaczy dla niego to samo co w mowie potocznej, w naszych wyobrażeniach? Nie wiem, ale wiem, że dla Nietzschego "niewolnik" nie oznacza tego samego, co w mowie potocznej i wiem, że Nietzschego nie należy czytać hasłami (postulatami). Nie wiem jak jest z Marksem. Ale sytuacja z Nietzschem, Deleuzem, Kantem, Foucaultem, Heideggerem i innymi sugeruje mi, że być może i u Marksa jest tak samo.

    A co do przemyślenia konsekwencji. Zabawną historyjkę mam. Na studiach jeden z wykładowców (katolik dodam, po KULu), bardzo bardzo cięty na Marska, przez nieomal 5 lat wytykał myśli marksowskiej błędy, niedopatrzenia, negatywne efekty. W zeszłym roku wpadła mi do rąk książka "Imperium" Negriego i Hardta - dwóch lewaków z krwi i kości, którzy z chęcią się do Marksa odwołują... Cóż znalazłem w tej ich książeczce? Praktycznie te same, które przedstawiał ów prowadzący... Grubo się uśmiałem... Lewica nie jest ślepa, zdaje sobie sprawę z wad myśli Marksa i z rzeczy, do których doprowadziła. Lewica jak najbardziej przemyślała to co się stało... i dalej czyta Marksa - bo Marks to nie tylko hasła (postulaty), które można różnie interpretować, ale przede wszystkim filozoficzna praca: czyli konstrukcje pojęciowe i analiza rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie trzeba wprowadzić obowiązek wyjaśniania przez filozofa terminów, pojęć powszechnie stosowanych, tzn. słowo - i deklaracja : rozumieć je taki i tak albo : zgodnie z obowiązującym desygnatem. Nie byłoby kłótni o Marksa :).

      Usuń