Gdy ktoś niezbyt zamożny wybierze się do wykwintnej restauracji, by ucieszyć - choć skromnie - swe podniebienie: nikt nie spogląda i nie myśli o nim z taką pogardą, jak kelner - ten, który tylko podaje i sam nigdy, w takich miejscach, nie jada.
Młodzi smakosze mądrości - chciałbym wam dać i tę radę: strzeżcie się kelnerów ducha!
Tak odchodząc od funkcji metaforycznej; czy kelnerzy przypadkiem nie jadają w swoich restauracjach? W niektórych jest tak, że mają "obiad" wliczony w płacę chyba.
OdpowiedzUsuńPrzechodząc jednak do samego aforyzmu. Ten kelner kojarzy mi się ze współczesnym odtwórcą roli nauczyciela... Smutne to.
Pisząc o tym, że nie jada, myślałem o tym, że "po pracy" nie spędza czasu w takich miejscach. Aforyzm wcale nie jest taką łatwą formą, jak mi się wpierw wydawało ;)
OdpowiedzUsuńWielu nauczycieli, albo wykładowców... tak... przykre.
Jakoś mi się kojarzy z Marktschreierami Nietzschego, ale pewnie zapomniałem kontekstu. Aforyzm i tak jest przyjemny.
OdpowiedzUsuńDobry blog! Pisz dalej, bo przyjemnie się czyta, wchodzę regularnie.
Dzięki ;) Staram się pisać, ale ciężko utrzymać przyzwoity poziom (nie wiem, czy taki jest, ale staram się) i regularność.
OdpowiedzUsuńA co do Nietzschego. Na pewno czerpię z niego dużo inspiracji w swoich aforyzmach, ale tym razem bardziej zainspirowało mnie (choć w tym wypadku to smutne) samo życie.