Czytelnicy - ludzie poznający nowe (niezgodne z ich dotychczasowymi) myśli dzielą się na dwie grupy: tych, którzy krytykują je przed zapoznaniem się z nimi i tych, którzy robią to po. Czasem jest to jeden i ten sam czytelnik.
Nie wiem, nic o stwarzaniu z niczego mi nie wiadomo i nie sądzę, żeby jakikolwiek - mający odrobinę rozsądku - pisarz twierdził coś takiego.
Ale to zupełnie nie przeszkadza tworzyć. Spójrzmy na naturę: czym jest ewolucja, jeśli nie tworzeniem (nowych form) z czegoś (z dostępnego materiału i dostępnych form)?
----- P.S. Jutro rano wyjeżdżam, nie będzie mnie do środy. Możliwe, że będę miał kiepski dostęp do internetu, w związku z czym mogę wolniej odpisywać.
Spotkałem się z takim wyznaniem, ale nigdy nie ciągnąłem twórcy za język. A nie możemy własnych znaczeń wkładać w czyjąś wypowiedź (jeśli chcemy dyskutować o tym, co ten ktoś miał na myśli).
Możemy własne znaczenia "wkładać", bo kod językowy jest ponad nami , wypracowany nie przez nas , ale pokolenia. Owszem , metaforyczność komunikatu jest dozwolona a nawet cenna , ale i odbiorca ma prawo interpretacji.
Ja nie powiedziałem, że odbiorca nie ma prawa interpretacji. Uważam, że jest wprost przeciwnie: w kontakcie z dziełem na dobrą sprawę autor się nie liczy, liczę się tylko ja i to, co dla mnie owo dzieło znaczy. Czy Beksiński podpisałby się pod moją interpretacją (deterytorializacja ciała)? Szczerze wątpię. A mimo tego to właśnie JA dostrzegam w tych dziełach sztuki. Właśnie: dziełach sztuki. Kiedy schodzimy z poziomu dzieła na poziom wypowiedzi artysty, które są teorią lub opinią, ale nie sztuką, to wówczas - o ile interesuje nas co ten artysta powiedział - nie mamy prawa interpretować, wkładać własnych znaczeń.
Poziom wypowiedzi artysty - no tak , w końcu kto jak nie on właśnie może odsłonić ontologiczny zamysł swego wytworu. SWÓJ zamysł - co nie znaczy , że nie korzystał z dorobku cywilizacyjnego WSPÓLNEJ( jemu i odbiorcy) kultury , z wspólnej nam kulturowo warstwy podświadomości. Szczerość artysty ? :) Ileż to razy bardziej elokwentny i erudycyjnie sprawniejszy krytyk " podsunął" twórcy interpretację jego dzieła ?
Ale z drugiej strony, wracając choćby do Nietzschego , cholera jasna może ogarnąć twórcę widzącego owe interpretacje innych , nie ? :)
Poza tym mówiłem, że artysta musi mieć odrobinę rozsądku, aby brać jego słowa za dobrą monetę :P To, że ktoś tworzy genialne dzieła sztuki, nie oznacza, że ma rozsądek (tzn. że jest równie dobrym teoretykiem, że rozumie sam swoją twórczość).
A co do Nietzschego. Odpowiedziałem Ci w innym wątku: może na to liczył właśnie, na odsianie szlachetnych i lichych już na poziomie interpretacji swoich dzieł.
Nie, nie, po trzykroć: nie. To nie żaden platoński świat się odzywa, to po prostu inny rodzaj aktywności: genialny naukowiec nie musi być genialnym malarzem i vice versa. Podobnie obaj nie muszą być filozofem, a filozof żadnym z nich.
Czemu nie po pięciokroć ?:)) Czyli , jakby argument za ważniejszą pozycją podświadomości ? Skąd bierze się genialność ( obojętnie w jakiej formie aktywności)?
Nie koniecznie podświadomości. Filozofia, nauka i sztuka to inne rodzaje aktywności intelektualnej. Filozofia działa na pojęciach, które są najbardziej pokrewne naszemu codziennemu sposobowi myślenia o czymś. Sztuka działa na emocjach i zmysłach - chociaż może to robić w pełni świadomie nie musi umieć zaraz tego przekładać na pojęcia, czyli +/- zwykłe myśli.
Mój Drogi , jeżeli świadomość to wypadkowa id i superego a w/w aktywności bazują na niej , to nie ma różnych rodzajów aktywności intelektualnej , formy są różne .
Pisząc, że nie koniecznie chodzi tu o podświadomość miałem na myśli to, że filozof/naukowiec/artysta tworząc mogą sobie zdawać sprawę z tego co robią, jak robią, znać pewne mechanizmy, reguły, zasady, a nie, że ich działalność jest jakąś nieprzytomną ekspresją, niczym pijacki bełkot. Ale w tym bardziej ogólnym i bardziej teoretycznym sensie: tak, ostatecznie twórczość to wynik nieświadomej "pracy". [W potocznym użyciu "rodzaj" i "forma" to synonimy, a w taki właśnie sposób korzystałem z tych słów ;) ]
Pisarze - ludzie pozostający w ułudzie aktu stwórczego i ( o Rozumie !:) zakładający możliwość krytyki czegoś autentycznie Nowego.
OdpowiedzUsuńPisarze tworzą to oczywiście wielka sprawa , ale stworzyć można jedynie coś z niczego .
Nowego - przed POZNANIEM : doprecyzuję na wszelki wypadek.:)
OdpowiedzUsuńNie wiem, nic o stwarzaniu z niczego mi nie wiadomo i nie sądzę, żeby jakikolwiek - mający odrobinę rozsądku - pisarz twierdził coś takiego.
OdpowiedzUsuńAle to zupełnie nie przeszkadza tworzyć. Spójrzmy na naturę: czym jest ewolucja, jeśli nie tworzeniem (nowych form) z czegoś (z dostępnego materiału i dostępnych form)?
-----
P.S. Jutro rano wyjeżdżam, nie będzie mnie do środy. Możliwe, że będę miał kiepski dostęp do internetu, w związku z czym mogę wolniej odpisywać.
" Stworzyłem nowe dzieło ... " nigdy nie spotkałes się z takim wyznaniem twórców ? Jak dla mnie podświadomość daje znak.:)
OdpowiedzUsuńCo do tworzenia nie było sporu.
=====
"Wytrzymam" ( z trudem:), dzięki za info.
Spotkałem się z takim wyznaniem, ale nigdy nie ciągnąłem twórcy za język. A nie możemy własnych znaczeń wkładać w czyjąś wypowiedź (jeśli chcemy dyskutować o tym, co ten ktoś miał na myśli).
OdpowiedzUsuńMożemy własne znaczenia "wkładać", bo kod językowy jest ponad nami , wypracowany nie przez nas , ale pokolenia.
OdpowiedzUsuńOwszem , metaforyczność komunikatu jest dozwolona a nawet cenna , ale i odbiorca ma prawo interpretacji.
Ja nie powiedziałem, że odbiorca nie ma prawa interpretacji. Uważam, że jest wprost przeciwnie: w kontakcie z dziełem na dobrą sprawę autor się nie liczy, liczę się tylko ja i to, co dla mnie owo dzieło znaczy. Czy Beksiński podpisałby się pod moją interpretacją (deterytorializacja ciała)? Szczerze wątpię. A mimo tego to właśnie JA dostrzegam w tych dziełach sztuki.
OdpowiedzUsuńWłaśnie: dziełach sztuki. Kiedy schodzimy z poziomu dzieła na poziom wypowiedzi artysty, które są teorią lub opinią, ale nie sztuką, to wówczas - o ile interesuje nas co ten artysta powiedział - nie mamy prawa interpretować, wkładać własnych znaczeń.
Poziom wypowiedzi artysty - no tak , w końcu kto jak nie on właśnie może odsłonić ontologiczny zamysł swego wytworu. SWÓJ zamysł - co nie znaczy , że nie korzystał z dorobku cywilizacyjnego WSPÓLNEJ( jemu i odbiorcy) kultury , z wspólnej nam kulturowo warstwy podświadomości.
OdpowiedzUsuńSzczerość artysty ? :) Ileż to razy bardziej elokwentny i erudycyjnie sprawniejszy krytyk " podsunął" twórcy interpretację jego dzieła ?
Ale z drugiej strony, wracając choćby do Nietzschego , cholera jasna może ogarnąć twórcę widzącego owe interpretacje innych , nie ? :)
Poza tym mówiłem, że artysta musi mieć odrobinę rozsądku, aby brać jego słowa za dobrą monetę :P To, że ktoś tworzy genialne dzieła sztuki, nie oznacza, że ma rozsądek (tzn. że jest równie dobrym teoretykiem, że rozumie sam swoją twórczość).
OdpowiedzUsuńA co do Nietzschego. Odpowiedziałem Ci w innym wątku: może na to liczył właśnie, na odsianie szlachetnych i lichych już na poziomie interpretacji swoich dzieł.
Fascynujące , prowokujące do pytania : czy świat idei , np. idei piękna , w takim platońskim ujęciu nie daje przypadkiem znać o sobie ?
OdpowiedzUsuńNie, nie, po trzykroć: nie. To nie żaden platoński świat się odzywa, to po prostu inny rodzaj aktywności: genialny naukowiec nie musi być genialnym malarzem i vice versa. Podobnie obaj nie muszą być filozofem, a filozof żadnym z nich.
UsuńCzemu nie po pięciokroć ?:))
OdpowiedzUsuńCzyli , jakby argument za ważniejszą pozycją podświadomości ?
Skąd bierze się genialność ( obojętnie w jakiej formie aktywności)?
Nie koniecznie podświadomości. Filozofia, nauka i sztuka to inne rodzaje aktywności intelektualnej. Filozofia działa na pojęciach, które są najbardziej pokrewne naszemu codziennemu sposobowi myślenia o czymś. Sztuka działa na emocjach i zmysłach - chociaż może to robić w pełni świadomie nie musi umieć zaraz tego przekładać na pojęcia, czyli +/- zwykłe myśli.
OdpowiedzUsuńMój Drogi , jeżeli świadomość to wypadkowa id i superego a w/w aktywności bazują na niej , to nie ma różnych rodzajów aktywności intelektualnej , formy są różne .
OdpowiedzUsuńPisząc, że nie koniecznie chodzi tu o podświadomość miałem na myśli to, że filozof/naukowiec/artysta tworząc mogą sobie zdawać sprawę z tego co robią, jak robią, znać pewne mechanizmy, reguły, zasady, a nie, że ich działalność jest jakąś nieprzytomną ekspresją, niczym pijacki bełkot.
OdpowiedzUsuńAle w tym bardziej ogólnym i bardziej teoretycznym sensie: tak, ostatecznie twórczość to wynik nieświadomej "pracy".
[W potocznym użyciu "rodzaj" i "forma" to synonimy, a w taki właśnie sposób korzystałem z tych słów ;) ]
:)
OdpowiedzUsuń