Tym razem kolejny wpis nie-filozoficzny. Chciałbym po prostu was poinformować, że się nie obijam i poprosić o jeszcze nieco cierpliwości: styczeń raczej nie będzie sprzyjał blogowaniu.
Przedwczoraj wysłałem organizatorom konferencji "Antyk i współczesność" artykuł stworzony na podstawie mojego wystąpienia. Jego napisanie zabrało mi o wiele więcej czasu, niż podejrzewałem.
Do tego "awansowałem" na redaktora naczelnego popularnonaukowego bloga Filozofia.TV. Ze względu na bardzo ostry spór pomiędzy poprzednim red. nacz.'em a założycielem bloga wszystko się tam posypało. Powoli odzyskuję bazę danych, jednakże nie wszystkie teksty wrócą - część redakcji odeszła, zabierając ze sobą swoje artykuły. Staram się też pozyskać nowych autorów i redaktorów. Będzie kilka dużych niespodzianek, ale dopiero od lutego - do końca stycznia zamierzam przede wszystkim wrzucić te stare teksty, do których mam dostęp (chociaż kilka z nich będzie w poprawionej wersji). Przy tym wszystkim pomaga mi nieco moja narzeczona - Magda Kamińska - która dołączyła do redakcji i zajmuje się fanpagem (ja nadal nie chcę mieć nic wspólnego z FB). Właśnie... fanpage jest nowy, poprzedni red. nacz. odchodząc usunął starego. A F.TV miała tam więcej polubień niż gdańska świetlica Krytyki Politycznej ;) [EDIT: Nieaktualne niestety :/]
W przyszłym tygodniu oraz w kolejnym czekają mnie do wygłoszenia dwa wykłady z filozofii współczesnej dla kierunku Filologia Polska na UW. Oba poświęcone Heideggerowi - pierwszy "Byciu i czasowi", drugi myśli niemieckiego filozofa po tzw. "zwrocie". Przygotowanie materiału na dwa, półtoragodzinne zajęcia, zajmuje nieco czasu. Zwłaszcza, że na nie wszystkim się znam i muszę doczytywać. A co najważniejsze: przyswoić materiał na tyle dobrze, by umożliwić słuchaczom zrozumienie go.
Ponadto do końca stycznia muszę oddać pracę zaliczeniową z Filozofii Polskiej I. Jeśli będzie w miarę przyzwoita, to z pewnością wrzucę ją na bloga.
Reaktywowałem również na UG Naukowe Koło Filozoficzno-Artystyczne, którego przewodniczącym niegdyś byłem. Nie ma nas dużo, ale spotykamy się mniej więcej co 2 tygodnie i czytamy oraz dyskutujemy. Spotkania są otwarte, także serdecznie zapraszam mieszkańców Trójmiasta i okolic.
[EDIT: To co tu było również nieaktualne.]
Wreszcie... z kolegą z zakładu - Tomaszem Lachowskim - staramy się zorganizować konferencję naukową na UW. Na razie nie zdradzam szczegółów, ale z pewnością na blogu pojawi się stosowna informacja.
Jestem, żyję i dużo działam - chociaż nie da się tego odczuć na podstawie bloga. Mam jednak nadzieję, że wszystkie te inicjatywy zaprocentują i tutaj, że pojawią się dzięki nim teksty przynajmniej równie dobre, co dotąd. Wiedzcie, że o was pamiętam.
No to fajnie, że Ci się układa. Widać, że dużo się dzieje, a mi pozostaje tylko życzyć Ci powodzenia. :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, ja również chciałbym powrócić do bloga, ale uda mi się to chyba dopiero, jak skończę grać w Fallout New Vegas (dodatkowo z modami, więc będę grać jeszcze z miesiąc). :) Jednak priorytety mi się trochę zmieniły: jeśli będę miał jakiś tekst, to najpierw będę rozważać możliwość publikacji w jakimś czasopiśmie/periodyku. Doktorat coraz bliżej końca, a jakąś aktywność wypada mieć.
Ty byś chciał wrócić do bloga, a ja do grania ;) ;) ;) Wiesz jak jest - zawsze robi się coś, kosztem czegoś.
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio skupiłem się nieco bardziej na pisaniu artykułów do czasopism, ale mam nadzieję, że dostanę zgodę na przedruki. A do tych internetowych - będę wrzucał linki.
Do tego ten nieustanny dylemat: ile - z tego nad czym pracuję w ramach doktoratu/artykułów - mogę wrzucić na bloga, żeby potem nie usłyszeć oskarżeń o autoplagiat.
W każdym razie - wielkie dzięki za ciepłe słowa :) I wzajemnie: ja również mam nadzieję, że wrócisz do pisania. A co do Fallouta - wiesz... od długiego czasu chodzi mi po głowie pewien pomysł na konferencję naukową :> Na razie nic poważnego, chociaż podpytuję tu i ówdzie, czy są chętni. Uważaj więc: jesteś w moim notesiku ;)
Przykre jest to, co stało się z Filozofią.tv. Nie dość, że doprowadzono do utraty danych, to skasowano dosyć znaczną społeczność(a Facebook jest teraz najważniejszym medium). Cóż, godna pożałowania forma rozwiązywania konfliktów. Ale dość o tym, dobrze, że projekt się odbuduje i rozbuduje! Tak, jak zaglądałam, będę zaglądać dalej. I liczę na fajne niespodzianki.
OdpowiedzUsuńNo i czekam na wykłady. ;)
pozdrawiam
Lepiej się przyznaj, czemu nie było Cię na wykładzie o Nietzschem :P Deklarowałaś się jako jego fanka ;)
OdpowiedzUsuńCo do F.TV. Z jednej strony rozumiem tych, którzy po tym konflikcie odeszli, rozumiem, że zabrali swoje teksty, ale niektóre rzeczy nie były okay - jak choćby ten fanpage.
Aktualnie bardziej mnie jednak martwi to, że w czwartek - w niewyjaśnionych okolicznościach - zniknęło mi z F.TV kilka tekstów, które tam wznowiłem. Chociaż jestem teraz red. nacz.'em, to nie jestem ani właścicielem domeny, ani właścicielem serwera i do obu nie mam dostępu. Nie panuję nad tym wszystkim do końca...
Przyznać się nie przyznam, ale mogę powiedzieć, że było mi bardzo szkoda. :D "Fanka Nietzschego"- zabawnie powiedziane. No żałuję, że mnie nie było. Tym razem będę wierną słuchaczką. ;)
OdpowiedzUsuńMożna zabrać swoje teksty, ale nie trzeba od razu niszczyć pracy całego zespołu. Same dane na blogu się nie skasowały.
Nie znam się na domenach i serwerach. Nie można napisać do byłego rednacza? Albo zasięgnąć informacji u źródła, u jeszcze poprzedniego naczelnego? Jako neutralna osoba w konflikcie powinieneś dostać dostęp.
To życzę w takim razie, by to odbywało się sprawniej.
Trzymam za słowo ;)
OdpowiedzUsuńNa marginesie wykładu:
UsuńRomans i długoletni związek Heideggera z Hanną Arendt. Ona z zasymilowanej żydowskiej rodziny i autorka "Korzeni totalitaryzmu", on członek NSDAP.
Mistrz-uczeń. Nic mnie już nie zdziwi.
Wiem o ich romansie. Chyba nie jestem jeszcze na tyle wprawiony w prowadzenie wykładów, by rzucać takimi historyjkami ;)
UsuńZa to chciałbym się od Ciebie dowiedzieć - już tak na spokojnie i z dystansu ;) - czy wykład był zrozumiały i czy potrafiłem was zainteresować tym Heideggerem?
I chciałbym jeszcze wiedzieć co było nie tak, co powinienem poprawić?
Gdybyś się tak nie spłoszył po wykładzie, to bym więcej powiedziała od razu. ;) Ale na spokojnie mam może lepsze uwagi.
OdpowiedzUsuńJasne, takie plotkarskie anegdoty może by nawet nie pasowały. :>
Tak, jak mówiłam: widać, że Twoje podejście do filozofii jest analityczne i nastawione na zrozumienie. To już nie suche referowanie i dyktowanie, a zmuszenie do myślenia. Myślę, że to warte dużej pochwały. Widać było Twoje zaangażowanie i chęć przekazania wiedzy, więc zyskałeś tym sobie poważne traktowanie.
Do małych sukcesów możesz zaliczyć to, że słuchacz się do Ciebie zwrócił z pytaniem po wykładzie. Wiesz, Heidegger jest dosyć trudny, pewnie dla większości opozycja bytu-bycia brzmiała egzotycznie, ale wydaje mi się, że zyskałeś uwagę studentów i ...
(... w porównaniu z drugim doktorantem wypadłeś jak Foucault z tej debaty z Chomsky'm, serio).
Trochę za dużo chodziłeś na początku wykładu(do tego podłoga skrzypi), ale później już było w porządku.
Mam parę wątpliwości co do tych "możliwości". Rozumiem, że każdy z nas jest jakąś sumą własnych możliwości.Czy Heidegger opowiada się za postawą aktywistyczną("jestem kowalem własnego losu"), czy za interpretacją negatywną(możliwości nas ograniczają, są zamknięte, narzucone z góry).
Zajrzałam do moich starych notatek z Heideggera i mam podkreślone, że według H. "istota człowieka realizuje się w myśleniu" & "nie są istotne nasze osiągnięcia". Krytyka wymierzona w uprzywilejowanie techniki i postrzegania człowieka pod kątem jego działania. Kłóci się to, jak dla mnie, z praktycznością.
Lubię chodzić. Powstrzymało mnie właśnie to skrzypienie. Rozumiem, że to dobrze, że mnie powstrzymało?
OdpowiedzUsuńCo do możliwości. To zależy na jakim poziomie pytamy. Ontycznym (bytu): tak, jesteśmy sumą możliwości, które zrealizowaliśmy i które jeszcze zrealizujemy. W trakcie tej realizacji dopiero się określamy. Jeśli jednak pytamy na poziomie ontologicznym, to w pewnym sensie jesteśmy samą tą możliwością (albo precyzyjniej: jesteśmy nakierowaniem na możliwości).
Jeśli pytasz czy są narzucone czy jest się kowalem. Skomplikowana sprawa. Wspomniałem na wykładzie, że Adorno czynił mu zarzut z tego rzucenia i twierdził, że możliwości są zamknięte. Ja bym powiedział jednak, że rzucenie wyznacza nam pewne pole możliwości, ale nie jest wyznaczone, którą z nich konkretnie mamy realizować. Jest tu pewien rodzaj decyzjonizmu: ostatecznie to ja wybieram i ja za ten wybór ponoszę odpowiedzialność.
Pełna i poprawna (a przynajmniej: bliższa intencjom Heideggera) odpowiedź na to pytanie wymagałaby wprowadzenia dodatkowych wątków, m.in. zewu i sumienia. Nie miałem czasu zrobić tego na wykładzie. Przyznam też szczerze, że najmniej ogarniam te fragmenty "Bycia i czasu".
Co do myślenia i ataku na technikę. Masz rację, ale o tym będę mówił dopiero na najbliższym wykładzie. Te wątki pochodzą od "późnego" Heideggera. Jednakże bardzo dziękuję, że zwróciłaś mi na to uwagę - w ten sposób wiem, że będę musiał doprecyzować różnicę pomiędzy techniką a praktycznością. Dla mnie była jakoś intuicyjna i pewnie bym o tym nie powiedział i nie tylko ty mogłabyś wówczas uznać, że jest tu jakaś sprzeczność.
Dzięki za opinię!
A ja wracam do "dziejów bycia". Póki co 1:0 dla nich (tzn. nie mam pojęcia, jak zrobić tak, żeby i wilk był syty i owca cała).
Bea... Chciałem poinformować (mam nadzieję, że wiadomość dotrze na czas), że rozłożyła mnie choroba i nie będę prowadził w najbliższy czwartek tego wykładu o "późnym" Heideggerze.
OdpowiedzUsuńProf. Lorenc poprowadzi wykład o Jaspersie, a ja odrobię moją zaległość zaraz na pierwszym wykładzie po feriach.
Mam nadzieję, że taka przerwa (w sumie czterotygodniowa) nie wyrwie was za bardzo z kontekstu. W każdym razie sorry - PKP mnie tak załatwiło wyłączając ogrzewanie w środku nocy.
Szkoda, a tak się nastawiłam. :(
OdpowiedzUsuńNami się nie martw, ktoś jak chce, to będzie "na czasie". Oczywiście lepiej by było, żeby była ciągłość, ale siła wyższa - cóż zrobić. Rozumiem bolączki z PKP. Sama dojeżdżam. Co prawda znacznie krótszą trasę, ale codziennie i też daje się we znaki.
W takim razie do zobaczenia za... te 4 tyg. Akurat się przygotujesz ;]