czwartek, 6 grudnia 2012

LII

Mydlenie oczu - Feministki mylą się. Nie ma żadnego patriarchatu. Nasza kultura i cywilizacja zniewieściały. Z prawami człowieka, pacyfizmem, brakiem kary śmierci, zakazem honorowych pojedynków, weganizmem i całą tą poprawnością polityczną jesteśmy kobietą - słabą, zgwałconą na wojnie kobietą, która wykorzystała nieobecność mężczyzny, by zbuntować przeciw niemu dziatwę.

[EDIT: chociaż mi samemu ciężko dziś to pojąć, miałem kiedyś szowinistyczne poglądy. Zostawiam powyższy wysryw na dowód, że istnieją lekarstwa na tę chorobę.]

2 komentarze:

  1. Ahoj:) Podajesz kilka zjawisk spolecznych, ktore twoim zdaniem sa przejawem zniewiescienia kulturowego. Chcialem zapytac jaki jest twoj stosunek do kilku kolejnych:

    a) coraz wieksze zwracanie uwagi na humanitarne traktowanie zwierzat. Posrednio piszesz o weganizmie. Ale chodzi mi tez o tych co mieso jedza, ale wedlug nich zwierzeta powinny byc hodowane w odpowednich warunkach - wielkosc kojcy, odpowiednie oswietlenie itd.. Innym elementem w tym zakresie bylby sprzeciw wobec niepotrzebnego znecania sie nad zwierzetami np. corrida, czeste doniesienia w telewizji, ze ktos zakatowal psa. Czy te zjawiska takze umiescilbys na liscie rezultatow zniewiescienia kulturowego?

    b) coraz wieksze przyzwolenie spoleczne dla homoseksualizmu, ktory jest bezposrednim przejawem zniewiescienia meczyzn. Dziwie sie w ogole, ze nie zaczales swojej listy wlasnie od tego przykladu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zacznę od tego, że nie jestem zadowolony z formy tego aforyzmu, tzn. faktycznie uważam, że nastąpiło zniewieścienie kultury, ale nie podoba mi się sposób w jaki ułożyłem całość, te zjawiska społeczne, które wymieniłem są trochę topornym przykładem. Ale... opublikowałem, byłem przy tym trzeźwy ;) więc nie będę się wypierał - jedynie chciałem zrobić takie zastrzeżenie.

    Przejdźmy do twoich pytań.
    a) Kwestia jest złożona, bo różne siły mogą kryć się pod pozornie tymi samymi efektami. Wydaje mi się, że to co opisałeś wynika z ogólnego, współczesnego dążenia do wyrugowania cierpienia w jakiejkolwiek formie. Możliwy jest bardzo bliski temu efekt wynikający z innej postawy: szacunku dla "naturalnie" rozwijającego się życia (które potrzebuje więcej swobody i lepszych warunków - weganie porównują często masowe hodowle zwierząt do obozów koncentracyjnych i myślę, że coś w tym jest). Jakimś atawistycznym ideałem byłoby tutaj indywidualne (do pewnego stopnia) polowanie na dziką zwierzynę plus hodowanie w lepszych, swobodniejszych warunkach zwierząt dla takich ich produktów jak jaja, mleko, wełna. Nazywając to atawizmem mam na myśli to, że jest to już (prawdopodobnie) coś nie możliwego do realizowania dziś, przy aktualnych warunkach i potrzebach. Trzeba poszukać innych rozwiązań, ale też innymi motywami się kierując.
    Co do corridy i katowania psów. To nie to samo. Corrida jest pozostałością po obrzędach religijnych (nota bene związanych z kultem Dionizosa), ale jej wymiar sakralny dziś już odszedł w zapomnienie, stała się widowiskiem dla gawiedzi. Piszę o tym, żeby wskazać na pewną kwestię: w czasach gdy corrida była naturalnym składnikiem pewnych kultur te same kultury równocześnie nie dopuszczały do katowania zwierząt. Rytualne zabójstwo i pastwienie się wynikały z innych pobudek - to pierwsze było wyrazem mistycznego doświadczenia przepływu nieskończonego Zoe, to drugie wyrazem niegodziwości i niskości, ujścia resentymentu na tym, co słabsze.
    Wydaje mi się, że dziś ceremonie składania ofiar nie są już nam potrzebne do uzyskiwania "wglądu w zoe". Ale z drugiej strony uważam, że wiele tracimy sami nie zabijając zwierząt, które spożywamy - i do tego powinniśmy wrócić (nie rozumiemy przez to cierpienia i śmierci).

    b) [Z całości wypowiedzi wnioskuję, że masz na myśli tylko męski homoseksualizm, a nie kobiecy.] Ponownie złożona kwestia :D bo jest homoseksualizm i homoseksualizm (gdybym był analitycznym dałbym indeksy dolne z 1 i 2 ;) ). Tzn. samo to zjawisko - pociąg do tej samej płci, w interesującym nas przypadku: mężczyzny do mężczyzny - nie jest równoznaczny ze zniewieścieniem.
    Ponownie zwróćmy swe oko ku starożytnym - Grecy to nie tylko kult Dionizosa, ale również afirmacja męskiego homoseksualizmu. To ostatnie wiązało się z afirmacją pierwiastka męskiego w ogóle, co wiązało się z silną krytyką wszelkich zniewieściałych postaw u mężczyzn. Starożytni teoretycy (i praktycy zarazem) homoseksualizmu mocno potępiali przejmowanie kobiecych zachowań, takich jak mówienie wyższym głosem, stosowanie makijażu, uległość, delikatność etc. I ja uważam podobnie - i uważałem tak zanim poczytałem o starożytnych - problem nie leży w akcie, ale w zachowaniu: równie dobrze mężczyzna heteroseksualny może być zniewieściały. Przy czym nie mam nic do transseksualistów, jeśli ktoś czuje, że ma inną płeć psychiczną niż fizyczną i zmienia tę drugą - okay.

    Jeszcze słówko. Mam nadzieję, że Cię zaskoczę ;) Foucault potępiał ruchy gejowskie. Dlaczego? Dlatego, że uważał, że homoseksualizm powinien być formą pożądania, a nie przedmiotem pożądania. Czyli mimo iż był gejem to nie popierał propagowania homoseksualizmu (co innego: krytykowanie potępiania i wykluczania).

    W tym punkcie zgodzę się więc częściowo z tobą: propagowanie zniewieścienia wśród mężczyzn (nieważne o jakich preferencjach) postrzegam negatywnie, zaś walczenie z wykluczaniem i potępianiem homoseksualizmu oceniam pozytywnie (częścią tej walki jest oswajanie mas z tym zjawiskiem, ale niesie to ryzyko, że owo oswajanie stanie się propagowaniem, reklamowaniem).

    OdpowiedzUsuń